Do niedawna oś sporu między środowiskami broniącymi życia poczętego a zwolennikami aborcji wydawała się jasna: czy zarodek jest odrębnym od matki człowiekiem, czy też stanowi część ciała kobiety i jako taka może być przez nią traktowany jak np. włosy czy paznokcie – usunięty i wyrzucony. Zadawano też pytanie: „kiedy zaczyna się ludzkie życie”. W tym sporze ruch proaborcyjny zdawał się odrzucać fakty i stan wiedzy współczesnej biologii, genetyki czy medycyny, promując dziwaczne definicje o zagnieżdżeniu zarodka, świadomości płodu itp. Ostatnio, gdy więcej się o aborcji mówi, maski opadają i okazuje się że te pseudonaukowe wypowiedzi są po prostu zasłoną dymną.
Aktywistkom aborcyjnym nie chodzi o to, czy zarodek/płód jest człowiekiem ani kiedy nim się staje. Nie chodzi nawet o „ochronę” matek śmiertelnie chorych dzieci, które z medycznego punktu widzenia nie mają szans na przeżycie po porodzie. Zwolennicy aborcji domagają się po prostu tak zwanego zabiegu „na żądanie”, odrzucając przecież nawet istniejący stan prawny, dopuszczający zabicie dziecka w określonych sytuacjach, w szczególności gdy mamy do czynienia z zagrożeniem życia matki.
Wesprzyj nas już teraz!
Człowiek? To nie ma znaczenia
Aborcjoniści nie zważają na argumenty, że „zabieg” wywołuje ogromne cierpienie dziecka, mogąc też być przyczyną komplikacji fizycznych i psychicznych kobiety. Natalia Broniarczyk przyznała w debacie o aborcji zorganizowanej przez portal „Goniec” 18 lipca 2024 roku, że dla niej zagnieżdżona zapłodniona komórka jajowa jest już życiem, a dla wielu kobiet owo życie zaczyna się „od dwóch kresek na teście, ale tu nie chodzi o to, kiedy zaczyna się człowiek, my możemy tu siedzieć 30 lat i będziemy mieli bardzo różne poglądy, bo to jest kwestia wartości (…) i ten aspekt, czy to jest człowiek, czy nie, nie ma dla nich żadnego znaczenia”. I tutaj dotykamy sedna sprawy. Tak, to jest kwestia wyznawanych wartości, w tym szacunku do życia ludzkiego. Dlatego właśnie prawo powinno zostać tak skonstruowane, by ci, którzy sami nie dostrzegają, że czynią źle, przestali tak czynić ze względu na sankcje. Tak jak pradawni, prymitywni Izraelici dostali przykazania, w których jasno napisano, jak należy postępować, tak i dzisiaj niezbędne jest postawienie ram stopujących bezprawie dla tych, którzy norm moralnych naszego kręgu kulturowego nie chcą uznawać.
Na stronie worldometers.info można odnaleźć dane statystyczne zmieniające się w czasie rzeczywistym. Pod hasłem aborcje (czyli „wywołana” śmierć zarodka lub płodu) znajduje się przeraźliwa liczba 30 545 360! Liczba ta wzrastała w tempie wskazującym na dwie lub trzy aborcje w ciągu każdej sekundy! Po kliknięciu w ikonkę „aborcje dzisiaj” wyświetliła mi się (i ciągle rosła) liczba 121 310… Te ilości są absolutnie porażające, zwłaszcza gdy porówna się je np. z danymi dotyczącymi ofiar I lub II wojny światowej. Podobnie mrozi krew w żyłach informacja, którą szczyciły się działaczki z Aborcyjnego Dream Teamu (kresy.pl).: „Najdłuższa ciąża, jaką pomogłyśmy przerwać, trwała 37 tygodni”, co poseł Sterczewski z KO miał skomentować w sieci słowami: „Wielka duma! Brawo”. Ja urodziłam się w 38. tygodniu…
Zmiany światopoglądowe
W sondażu przeprowadzonym w styczniu 2024 r. przez IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, a dotyczącym projektów ustaw autorstwa Lewicy i KO zezwalających na aborcję do 12. tygodnia ciąży aż 50,4% respondentów uznało, że „projektowane zmiany powinny zostać przyjęte przez Sejm”, 16% chciałoby referendum w tej sprawie, zaś 20,8% uważa, że należy pozostawić obecny stan prawny. Co ciekawe, wśród wyborców PiS poparcie dla tych morderczych projektów wyniosło zaledwie 11%, zaś wśród wyborców Konfederacji aż 44 %. Przemysław Wipler wspominał w październiku 2023 roku (dorzeczy.pl), że dysponuje danymi, według których pośród elektoratu postrzeganej jako partia konserwatywna Konfederacji poparcie dla legalności aborcji do 12. tygodnia ciąży sięga nawet 58%, oraz że większość tego elektoratu popiera legalizację eutanazji! Dane te potwierdzają zaskakujący fenomen licznego (48%) głosowania wyborców Konfederacji na liberalnego światopoglądowo Rafała Trzaskowskiego w ostatnich wyborach prezydenckich. Taki układ przekonań związany jest prawdopodobnie z wiekiem wyborców, a co za tym idzie – stosunkiem do wiary w Boga. Przekonania zwolenników „drugiej strony” politycznej granicy nie zaskakują – wśród wyborców koalicji rządzącej poparcie dla projektowanych zmian liberalizacyjnych według wspomnianego sondażu jest bardzo wysokie, od 64% (Trzecia Droga), przez 85% (KO) do 100% (Lewica).
Jak wyglądałyby wyniki badania opinii społecznej, gdyby inaczej zadano pytanie, akcentując poparcie dla ochrony życia, a nie poparcie dla zabijania? Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris, przedstawiła na stronie Instytutu wyniki badania przeprowadzonego na jego zlecenie i porównała je z badaniami wcześniejszymi: „(…) sondaże CBOS, United Surveys oraz IPSOS badały zjawisko poparcia dla aborcji, czyli w istocie skalę przyzwolenia na zło, jakim generalnie jest pozbawianie życia ludzi na prenatalnym etapie rozwoju. Nie uwzględniały one natomiast postaw, które można określić jako pozytywne, czyli wyrażające poparcie dla ochrony życia. Nie oznacza to jednak, że takie badania w ogóle nie były prowadzone. Sprawdzeniem postaw społecznych w tym zakresie zajął się ośrodek IBRIS, przeprowadzając badania na zlecenie Instytutu Ordo Iuris: w maju 2016 r., w lutym 2019 r., a następnie w styczniu 2023 r. (…). Wyniki badania IBRIS z 2023 r. wykazały spadek odsetka Polaków popierających ochronę życia od poczęcia (45% względem 60,4% w badaniu z roku 2019) oraz spadek liczby osób opowiadających się za zakazem aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki (35% w porównaniu z 57,9% w roku 2016). Czynników z pewnością jest wiele, nie można przy tym wykluczyć, że należy do nich głośny, wulgarny i niosący ze sobą populistyczny, ale fałszywy przekaz o aborcji tzw. strajk kobiet, zorganizowany po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny 22 października 2020 r. Wydaje się, że tego rodzaju wydarzenia, które dla części uczestników stanowiły formę rozrywki i możliwości wyrażenia swojego niezadowolenia z trwającego od dłuższego czasu lockdownu, jako elementu polityki antycovidowej państwa, szczególnie odcisnęły piętno na postawach ludzi młodych, jeszcze w 2019 r. w zdecydowanej większości (ponad 75%) opowiadających się za ochroną życia.
Chociaż wyniki badania ukazały tendencję spadkową poparcia dla ochrony życia na prenatalnym etapie rozwoju człowieka względem lat 2016 i 2019, pokazują jednocześnie, że wciąż aż 45% Polaków opowiada się za tym pozytywnym postulatem ochrony życia w pełnym zakresie, pomimo trwającej od przeszło dwóch lat wzmożonej działalności publicznej środowiska proaborcyjnego”.
Edukacja i podejście naukowe
Aborcyjny Dream Team chwalił się, że w samym tylko drugim roku swojej działalności umożliwił dostęp do 44 tysięcy aborcji, w tym 1 200 kobiet w II i III trymestrze ciąży uzyskało pomoc w wyjeździe za granicę w celu dokonania aborcji (kresy.pl). Liczby te są oczywiście znacznie wyższe od danych oficjalnych publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia, co wynika z turystyki aborcyjnej, ale też z promowania tzw. samoobsługi aborcyjnej, czyli samodzielnego zabicia dziecka poczętego w domu za pomocą tabletek. „Przerwanie ciąży przez osobę w ciąży nie jest w Polsce karalne. Nie musisz obawiać się konsekwencji prawnych. Ważne jest tylko, abyś zamówiła tabletki ze swojego maila i opłaciła darowiznę ze swojego konta bankowego” – przekonują lewicowi działacze na swoich stronach internetowych. Filmy i opowieści ludzi związanych dawniej z branżą aborcyjną ukazują masowość tego procederu wykonywanego nie tylko w sytuacji zagrożenia życia matki czy śmiertelnych wad rozwojowych dziecka, lecz przeprowadzanego „na życzenie” na dzieciach zdrowych.
W świetle tych świadectw celem przemysłu aborcyjnego nie jest dobro ludzi, lecz komfort i zarabianie pieniędzy. Niektóre aborcje mają wprost wymiar eugeniczny – przeprowadzane są „redukcje” ciąż wielopłodowych, w ramach których zabija się najsłabsze lub najdogodniej dla tej makabrycznej procedury położone płody, co ma poprawiać warunki pozostałym płodom i zmniejszać ryzyko przedwczesnego porodu. Jak to jednak możliwe, że młode kobiety nie pojmują grozy własnego postępowania? W artykule Łukasza Sośniaka SJ pt. „W walce z przemysłem aborcyjnym najważniejsza jest edukacja”, opublikowanym na portalu vaticannews.va w grudniu 2021 roku czytamy, że według amerykańskiej działaczki pro-life Brooke Stanton, przemysł aborcyjny przez ponad pół wieku „zaciemniał i przeinaczał fakty naukowe dotyczące rozwoju człowieka”. Jakie były tego skutki? Według Stanton, młodzi Amerykanie mieli niezwykle ograniczoną wiedzę na ten temat: „23 procent osób w wieku 18 – 22 lat uważa, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie narodzin. Z kolei zaledwie 9 procent młodych Demokratów rozumie, że organizm ludzki zaczyna istnieć w momencie zapłodnienia”.
Brooke Stanton zajęła się rozpowszechnianiem naukowej wiedzy na temat tego, kiedy zaczyna się ludzkie życie, ponieważ według sondaży, poznanie faktów miało wpływ na zmianę podejścia do aborcji wśród Amerykanów. W marszu dla życia w 2019 roku aktywiści maszerowali pod hasłem „Pro-life jest pro-naukowe”. Od czasu wprowadzenia tej strategii w wielu stanach rozpoczęły się procedury poprawiające prawo aborcyjne. Nadal jednak podejście do tej kwestii pośród części Amerykanów szokuje – podczas niedawnej Konwencji Demokratów, na której Kamala Harris miała zostać oficjalnie nominowania jako kandydat na urząd Prezydenta USA, organizatorzy w porozumieniu z Planned Parenthood zapewnili dla swoich sympatyków „aborcjobus”, w którym bezpłatnie można było dokonać aborcji farmakologicznej, wazektomii oraz uzyskać dostęp do „antykoncepcji awaryjnej”. Restauracja The Wieners Circle zaoferowała z kolei klientom tej mobilnej „kliniki” kupon na darmowego hot doga…
Demagogia lewicy
Choć wydawałoby się, iż nikt już nie może bez narażenia się na śmieszność kwestionować faktu, że zapłodniona komórka jajowa jest człowiekiem we wczesnej fazie rozwoju, niewiedza (lub celowa manipulacja) nadal ma się dobrze. Poseł PSL Michał Kamiński w Polskim Radiu 25 lipca 2024 r. przekonywał, że nie ma żadnej nauki, która stwierdzałaby, iż zapłodniona komórka jest człowiekiem takim samym jak on rozmawiający z dziennikarką; i że mówienie o niej w ten sposób jest wyłącznie domeną wiary katolików. Trudno zgodzić się z tym stwierdzeniem, istnieją bowiem dziedziny nauki, które przeczą teorii pana posła. Oczywiście biorąc pod uwagę wygląd i cechy rozwojowe, ani płód, ani 3-miesięczne niemowlę nie wygląda, nie myśli i nie zachowuje się jak dorosły mężczyzna, lecz nie robi tak również 8-letni chłopiec czy nastolatek – to są po prostu ludzie w różnej fazie rozwoju.
Wiemy, że DNA poczętego organizmu różni się od DNA matki. Jest to więc odrębny organizm, którego genom wskazuje oczywiście na gatunek homo sapiens. Czy ten poczęty organizm jest człowiekiem? Jakie są aktualne ustalenia nauki w sprawie początków ludzkiego życia? Opisem procesów, mechanizmów i czynników odpowiedzialnych za tworzenie organizmu zajmuje się embriologia. Jednym z najpopularniejszych podręczników do nauki tego przedmiotu, z którego chętnie korzystają studenci medycyny w Polsce, jest „Embriologia Langmana” autorstwa Thomasa W. Sadlera, wydana po raz pierwszy już w latach 60. XX wieku. Warto zauważyć, że tłumaczeniem wydania polskiego z 2015 r. zajmowało się liczne grono profesorskie, zaś w przedmowie do tego wydania czytamy: „Ostatnie oryginalne wydanie Langman’s Medical Embryology jest jednym z najlepszych na świecie podręczników dedykowanych biologii i medycynie rozwoju człowieka. To dzieło na wskroś nowoczesne zawierające informacje oparte na najnowszych osiągnięciach biologii i medycyny molekularnej”. Jest to zatem ze wszech miar profesjonalne źródło informacji o rozwoju człowieka. Podręcznik zawiera wiele sformułowań nie pozostawiających wątpliwości, że naturalnym etapem rozwoju zapłodnionej komórki jest dziecko – człowiek.
Spójrzmy na kilka cytatów: „W ciągu 9 miesięcy z pojedynczej komórki powstaje dziecko. (…) Rozwój organizmu zaczyna się od zapłodnienia, procesu, w którym męska gameta – plemnik – i żeńska gameta – oocyt – łączą się, tworząc zygotę. (…) Implantacja zachodzi pod koniec pierwszego tygodnia ciąży”. W kwestii implantacji warto zwrócić uwagę, że ten oczywisty fakt kłóci się z propagowaną przez ideologię pro-aborcyjną tezą, jakoby ciąża zaczynała się dopiero od zagnieżdżenia zarodka, a nie od zapłodnienia komórki (taka „nowa” definicja ciąży potrzebna była zwolennikom pigułek „dzień po” do lansowania tezy, że stosowanie preparatów uniemożliwiających implantację zarodka nie jest działaniem przerywającym ciążę, ponieważ nie doszło jeszcze do ciąży, a jedynie do zapłodnienia).
W podręczniku przewija się także termin conceptus, oznaczający poczęty organizm w dowolnym stadium rozwoju, od zapłodnienia do narodzin (wraz z błonami płodowymi). Kolejne, oczywiste dla obrońców życia zdanie znajduje się w rozdziale 6: „Okres embrionalny (zarodkowy) jest na ogół uważany za najwcześniejsze stadium rozwoju człowieka (!) trwające od zapłodnienia do końca ósmego tygodnia ciąży”. Użyto więc w nowoczesnym podręczniku akademickim słowa „człowiek”, a nie określenia „zlepek komórek”.
Organizm tak, osoba nie
Nie ma więc wątpliwości, że z punktu widzenia nauki poczęty organizm jest człowiekiem. Zwolennicy aborcji wytoczyli więc nową artylerię – conceptus jest człowiekiem, ale czy jest osobą? „Czy ktoś naprawdę wierzy, że embrion jest w pełni człowiekiem?” – pyta socjolog Stanisław Krawczyk w swoim (strasznym) artykule opublikowanym w październiku 2020 r. na portalu Oko Press. Autor twierdzi, że nazywanie aborcji „zabijaniem ludzi” jest możliwe tylko dzięki uproszczeniom i przeoczeniom lub manipulacjom. „Tymczasem całkowicie zasadnym stanowiskiem jest uznawanie embrionu bądź płodu – przynajmniej w dwóch pierwszych trymestrach ciąży – za organizm, ale nie osobę” – stwierdza Krawczyk, „Człowiek-organizm oraz człowiek-osoba to dwa różne pojęcia” – przekonuje. Opiera się on na bezrefleksyjnie użytym założeniu, że o statusie osobowym decyduje wyłącznie aktywność mózgu. Skoro więc aktywności mózgu u zarodka nie ma, nie może on być człowiekiem-osobą, podobnie jak pacjent, u którego następuje „śmierć mózgu”; pacjent, który zatem – zdaje się – według niego osobą już nie jest. Autor przytacza nawet cytat z Jana Pawła II: „całkowite i nieodwracalne ustanie wszelkiej aktywności mózgowej, jeśli jest rygorystycznie stosowane, nie wydaje się pozostawać w sprzeczności z istotnymi założeniami rzetelnej antropologii”.
Krawczyk pominął jednak najistotniejszy element zacytowanego medycznego kryterium kresu życia – ustanie aktywności mózgowej musi być nieodwracalne! [Czytaj także: Medycyna czy biznes? Kryteria stwierdzania zgonu przeczą zasadom nauki]. W przypadku życia poczętego kryterium to jest niespełnione – u zdrowego zarodka aktywność mózgu z pewnością pojawi się i rozwinie. „W pełni człowiekiem nie może być również embrion bądź płód, którego układ nerwowy nie rozwinął się jeszcze w takim stopniu, by umożliwić odczuwanie bólu lub jakąkolwiek inną formę świadomości. To zaś ma miejsce dopiero w trzecim trymestrze ciąży, ewentualnie w końcówce drugiego” – dowodzi Krawczyk, wchodząc w obszary filozofii i etyki.
Kwestia poziomu świadomości, zwłaszcza u poczętego organizmu i w świetle niewystarczającej wiedzy naukowej, jest dla nas niemierzalna. Żaden naukowiec nie może wszak wrócić do wczesnego stanu prenatalnego, aby jednoznacznie zbadać stopień odczuwania bodźców czy poziom świadomości dla tego etapu życia. Informacje naukowe w tym zakresie są wnioskowaniem opartym na budowie struktur anatomicznych i na obserwacjach zachowań, a ewolucja poglądów na temat bólu płodu w ostatnich dziesięcioleciach, dokonana dzięki doskonalszym narzędziom diagnostycznym (np. USG 4D) wskazuje, w jak wielkiej niewiedzy byliśmy jeszcze niedawno i prawdopodobnie wciąż jesteśmy. „Dokładna natura doświadczenia bólu płodu pozostaje nieznana i być może na zawsze pozostanie niepoznawalna” – piszą specjaliści (Derbyshire, Bockman). Ale publicysta Oko Press autorytarnie wypowiada się o świadomości i odczuwaniu bólu przez płód, tak jakby wszystko było już jasne, z pychą i bez ostrożności zalecanej, gdy w grę wchodzi ludzkie życie.
Podobnie powierzchownie traktowana pozostaje w tego typu narracjach kwestia ludzkiej osoby – to zagadnienie jest przecież w filozofii obficie dyskutowane i na różne sposoby wyrażane. Istnieje wiele definicji, z którymi można się zgadzać lub z nimi polemizować. Np. w koncepcji Arystotelesa, przyjętej przez tomizm, osobę definiowała rozumna dusza. Dla Jana Pawła II po prostu „człowiek jest osobą”. Formułowanie definicji osoby jedynie na bazie jej fizyczności lub ziemskich dokonań, z pominięciem wymiaru metafizycznego i zagadnienia duszy, jest wielkim uproszczeniem.
Dla zobrazowania światopoglądu wspomnianego publicysty Oko Press dodam, iż zarzuca on działaczom pro-life, że nie koncentrują oni swoich wysiłków na sprawie wpływu zanieczyszczenia powietrza na liczbę poronień. Pisze bowiem: „(…) nadmiar dwutlenku azotu w otoczeniu przynosi podobne skutki jak palenie papierosów w pierwszym trymestrze ciąży. Takich czynników z pewnością jest więcej, ale osoby określające się jako pro-life w swojej publicznej aktywności nie są zainteresowane redukcją skali już rozpoznanych zagrożeń (która zapobiegałyby śmierci zarodków i płodów znacznie skuteczniej niż zaostrzanie polskiego prawa aborcyjnego)”.
Czy płód czuje ból?
W nawiązaniu do wątku odczuwania bólu przez poczęty organizm warto zauważyć, że w świetle najnowszych dowodów neurologicznych, utrwalone dotychczas stanowisko o braku odczuwania bólu przez płody do II trymestru ciąży nie może być dłużej uznawane za wiarygodne. Pojawiły się bowiem przesłanki świadczące o braku konieczności posiadania rozwiniętej kory mózgowej do percepcji bolesnych bodźców. Co więcej, pojawiają się też stanowiska stwierdzające, że brak wystarczająco rozwiniętej kory jest czynnikiem, który wzmaga doznanie bólu i może on być odczuwany na bardziej „surowym” poziomie. Innymi słowy, wiemy na pewno, że płód odczuwa ból w II trymestrze ciąży i są przesłanki wskazujące na odczuwanie bólu przez płody w I trymestrze ciąży. Badania trwają, zaś ewolucja poglądów w tej kwestii powinna skłonić nas do daleko posuniętej ostrożności oraz nie narażania poczętych organizmów na niepotrzebne cierpienie. Najnowsze ustalenia nauki stawiają pod znakiem zapytania tezę o rzekomej bezbolesności aborcji dla płodów w I trymestrze ciąży i potwierdzają jej bolesność dla płodów w dalszych etapach ciąży. Oczywiście jest to problem drugorzędny w kontekście moralnego wymiaru samego aktu zabójstwa poczętego dziecka. Unaocznia jednak jego nieprawdopodobne okrucieństwo.
Wiek ciąży – pewność czy zgadywanka?
Autor podręcznika do embriologii zwraca uwagę, że zarodki w jednakowym wieku zapłodnieniowym mogą rozwijać się w różnym tempie. Mogą więc wykazywać różnice w szybkości wzrastania określonych struktur. Ma to znaczenie dla określenia wieku ciąży. U wielu kobiet reguła określająca wiek ciąży na podstawie daty ostatniej menstruacji, ma ograniczone zastosowanie. Wtedy wiek ten określa się lub koryguje na podstawie badania ultrasonograficznego, które nie zawsze jest na tyle precyzyjne, by idealnie, co do dnia określić wiek ciąży – wiek ten jest szacowany, podawany w przybliżeniu. Specjaliści zgodnie podają, że pomiar ultrasonograficzny w pierwszym trymestrze ciąży to najdokładniejsza metoda ustalenia lub potwierdzenia wieku ciąży. Jest jednak także obarczona możliwością błędu, który wynosi +/- 57 dni. Dokładność oceny wieku płodu na podstawie badań i pomiarów ultrasonograficznych w późniejszych trymestrach jest jeszcze mniejsza (+/- 7 do 14 dni w II trymestrze i +/- 21 do 30 dni w III trymestrze). Tymczasem w oczekujących na rozpatrzenie przez Sejm projektach prawa aborcyjnego przewijają się różne cezury czasowe, np. 12 tygodni lub 24 tygodnie ciąży (wnioskodawcy uważają, że w tym momencie płód osiąga zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety).
Pojawia się zatem dylemat natury etycznej (i prawnej): czy możemy z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że ciąża, której wiek znamy tylko w przybliżeniu, spełnia warunki narzucone prawną cezurą wieku ciąży kwalifikującej się do „legalnej” aborcji, tak jak przewidują to czekające na uchwalenie projekty ustaw? Czy umiemy jednoznacznie odróżnić ciążę trwającą 11 tygodni i 6 dni od ciąży trwającej 12 tygodni i jeden dzień, skoro parametry, na podstawie których można dokonać obliczeń, mogą nie pozwolić na tak precyzyjny pomiar? Jaka to równość wobec prawa, w której jedna osoba cieszy się ochroną prawną, a istota młodsza o jeden dzień lub nawet pół dnia, już nie? Czy możliwa jest pomyłka w dokładnym obliczeniu wieku ciąży? I wreszcie najtrudniejsze pytanie: czy, skoro margines błędu jest tak obficie zarysowany, możliwe jest intencjonalne zaniżanie wieku ciąży?
W kontekście wprowadzanej „tylnymi drzwiami” przesłanki zdrowia psychicznego umożliwiającej przerwanie ciąży w dowolnym momencie, omawiane cezury czasowe dla aborcji są może mniej istotne. Jednak to one są wskazane w obecnie obowiązującej ustawie i w planowanych do debatowania projektach. Rekomendacje i wytyczne, jak na razie, nie stanowią źródła prawa.
„Wierzące” błyskawice
W poglądach na temat aborcji niezwykle ważne miejsce zajmuje wiara w Boga. Pozwala ona na zrozumienie, że każdy człowiek jest stworzeniem Bożym, każdy zasługuje na to, aby się narodzić i przyjąć chrzest. Ta perspektywa jest jednak zniekształcona przez lata lewicowej indoktrynacji, wzbudzania postaw nihilistycznych i folgowania hedonistycznym potrzebom oraz uznawania wiary i Kościoła katolickiego przez popkulturę i mainstreamowe media za „obciachowe” relikty hołdujące zabobonom, chroniące pedofilów czy forsujące „nieludzkie” zasady. Choć nawet lubiany przez „lewicujące” elity papież Franciszek mówi, że aborcja jest złem, ten głos się nie przebija nawet w środowiskach chrześcijańskich – są osoby, które nie widzą sprzeczności w chodzeniu na pielgrzymki i jednoczesnym popieraniu czarnych protestów. Taka postawa jest dla mnie trudna do zrozumienia i mnoży pytania: czy to kwestia „głębokości” i szczerości wiary?; słabość Pasterzy?; czy nasz kraj staje się Sodomą i czeka nas kara?; czy znajdzie się kilku sprawiedliwych i ktoś, kto ponegocjuje z Panem Bogiem?…
Dzisiaj nie docierają w wystarczającym stopniu do opinii publicznej głosy hierarchów Kościoła, takie jak choćby wyrażone w homilii w 2005 r. przez biskupa Stanisława Napierałę z diecezji kaliskiej. Zdecydowanie potępiał on aborcję, nie pozostawiając wątpliwości co do stanowiska Kościoła katolickiego w tej kwestii (źródło: swietyjozef.kalisz.pl): – W procesie rozwoju człowieka, podobnie jak każdej istoty żywej, wyróżniają się dwa momenty, lub raczej dwa stadia krańcowe, które wyznaczają początek i kres. Początkiem jest poczęcie, kresem – śmierć. (…) – mówił hierarcha.
– Rozmyślnie przywołuję tu prawdę o rozwoju człowieka, rozwoju rozciągającym się na wiele lat. W świetle tej prawdy wyróżnia się decydujące znaczenie pierwszego stadium, związanego z poczęciem. Człowiek w tym stadium, dzięki współczesnej technice, staje się „oglądalny”. Można obserwować z tygodnia na tydzień kształtujące się w nim poszczególne części ludzkiego organizmu. Jest to widok, który pozwala poniekąd ujrzeć siebie w swym początku istnienia. Każdy bowiem z nas znajdował się na tym etapie istnienia i życia. Jest to widok, który wyzwala w człowieku odruch troski, by nie stała się krzywda bezbronnej ludzkiej istocie. Jest to widok, który rozbraja w człowieku złowrogie myśli i uczucia, by na ich miejsce pojawiła się potrzeba pospieszenia z pomocą rozwijającemu się małemu człowiekowi – wskazywał ksiądz biskup.
– Wiedząc o tym, trudno znaleźć słowa, które by wyrażały zło związane z targnięciem się na życie ludzkiej istoty w pierwszym stadium jej istnienia i rozwoju. Jak to zło nazwać? Wynaturzenie? Okrucieństwo? Bestialstwo? Niestety, mamy z tym do czynienia tam, gdzie dokonuje się coś, co nazwano aborcją. Aborcja – niewinnie brzmiące słowo. Otwórzmy je! Zajrzyjmy do jego wnętrza. Spójrzmy w oczy kryjącej się w nim prawdzie. A prawda jest przerażająca. Prawdą zamkniętą w aborcji jest ciało porozrywane w kawałki, ociekające krwią. Ciało człowieka zabitego w pierwszym stadium jego rozwoju. Komuś, kto odważy się pokazać publicznie ohydną prawdę aborcji na kilku fotosach, chciano by zasądzić karę za „drastyczność zdjęć”. To nie zdjęcia są drastyczne. Drastyczną jest rzeczywistość, jaką zdjęcia przedstawiają. Ta rzeczywistość, gdy zacznie krzyczeć przez obrazy ukazujące ją na zdjęciach, oskarża i woła o pomstę do nieba. Oczywiście, ta rzeczywistość pozbawia dobrego samopoczucia wszystkich, którzy w zabójstwie najbardziej niewinnych bezbronnych maczają ręce – wskazywał pasterz diecezji kaliskiej.
Dalej duchowny rozwinął bardzo ważną kwestię moralnej współodpowiedzialności za zbrodnię tak zwanej aborcji. – W zabójstwie aborcji uczestniczy wiele ludzi oraz instytucji współczesnego społeczeństwa, które mieni się cywilizowanym. Należą do nich najpierw ci, którzy uchwalają prawa, określające warunki i sposób dokonywania aborcji. Jakże upokarzające i żałosne były scenki w kampanii do parlamentu. Niektórzy kandydaci w swoim programie stawiali na aborcję. Widocznie są przekonani, że znajdą się wyborcy, którzy na nich oddadzą głosy. W zabójstwie aborcji biorą udział wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób jej dokonują. Są wśród nich lekarze. Oni wiedzą, co robią. Oni widzą szczątki ludzkie ociekające krwią. Widzą tę krew na swoich rękach. To straszne. W zabójstwie aborcji uczestniczą ci, którzy do niej nakłaniają czy o nią zabiegają dla swojego dziecka, dla wnuczka, dla krewnego. Wszyscy, którzy mają udział w aborcji, są odpowiedzialni za śmierć zadaną niewinnym ludzkim istotom. Niech nie myślą, że usprawiedliwia ich prawo pozwalające na aborcję. Nie ma takiego prawa, ponieważ go być nie może. Żaden parlament nie ma mocy stanowić prawa, które pozwalałoby zabijać człowieka na jakimkolwiek etapie jego istnienia i rozwoju. Uczestniczący w aborcji są odpowiedzialni przed Bogiem – dawcą i Panem życia. Są odpowiedzialni też przed ludźmi, do których zabicia się przyczynili. Przecież istoty ludzkie pozbawione życia w aborcji nie przestają istnieć po zadaniu im śmierci. I tam, po drugiej stronie kiedyś nastąpi spotkanie. Ujrzą się wzajemnie ci, którzy dali im życie i którzy przyczynili się do pozbawienia ich życia – uświadamiał ksiądz biskup Napierała.
Niestety, hierarcha pomylił się w jednym zdaniu – zbyt wysoko oceniał moralność Narodu polskiego i powątpiewał, że znajdą się wyborcy gotowi oddać głos na polityków wpisujących prawo do aborcji do swoich programów…
Analiza zmian nastrojów społecznych wobec przyzwolenia na aborcję, szczególnie wśród młodych ludzi, pokazuje jak ważna jest praca ośrodków i stowarzyszeń odwołujących się do tradycji katolickiej, wskazujących zło płynące z aborcji, prostujących fakty na jej temat, publikujących rzetelną wiedzę naukową i propagujących postawę pro-life. Ciągła obecność obrońców życia w debacie publicznej, a wraz z nią edukacja społeczeństwa, są nieodzowne w obliczu potężnego, uzbrojonego w armię celebrytów i media lobby pro-aborcyjnego. Dostrzegał tę konieczność Ojciec Święty Jan Paweł II, który w Kaliszu powtórzył swoje słynne słowa: – Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości. Powiedział też: – Prawo do życia nie jest tylko kwestią światopoglądu, nie jest tylko prawem religijnym, ale jest prawem człowieka. Najbardziej podstawowym prawem człowieka. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej – choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe. I apelował: – Potrzebna jest, więc powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia. Dzisiaj świat stał się areną bitwy o życie. Trwa walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Dlatego tak ważne jest budowanie kultury życia: tworzenie dzieł i wzorców kulturowych, które będą podkreślały wielkość i godność ludzkiego życia; zakładanie instytucji naukowych i oświatowych, które będą promowały prawdziwą wizję osoby ludzkiej, życia małżeńskiego i rodzinnego; tworzenie środowisk wcielających w praktykę codziennego życia miłość miłosierną, którą Bóg obdarza każdego człowieka, zwłaszcza cierpiącego, słabego, ubogiego, nienarodzonego.
Przeciwnik „bez klauzuli sumienia”
Na stronach Federy znaleźć można zapisy dotyczące strategii na najbliższe lata tej jednej z wielu proaborcyjno-progenderowych organizacji: celem jej działań będzie przeciwdziałanie zorganizowanemu oporowi wobec działalności na rzecz tak zwanych praw seksualnych i reprodukcyjnych oraz szeroko pojmowanych wartości progresywnych. „(…) Fundacja będzie dążyła do tego, aby regulacje prawne wprowadzane na poziomie krajowym i międzynarodowym były wolne od treści motywowanych ideologią antygender. (…) Ponadto, celem działań Federy będzie także takie formowanie klimatu społecznego, aby uzyskać powszechne poparcie dla działań feministycznych i odrzucenie ideologii antygender. Podejmowane działania, niezależnie od swojej formy, będą miały na celu realizację co najmniej jednego z następujących nadrzędnych celów krajowych działań rzeczniczych Fundacji: dekryminalizacja i liberalizacja prawa antyaborcyjnego oraz poprawa jakości opieki okołoaborcyjnej, co wymaga zmiany prawa. (…) W latach 2023 – 2028 Federa będzie nieprzerwanie monitorować dostęp do opieki ginekologicznej (w tym antykoncepcji, aborcji, badań prenatalnych, leczenia niepłodności) oraz edukacji seksualnej. Równocześnie Fundacja sprawdzać będzie uwzględnianie ww. tematów w programach komitetów wyborczych. (…) Federa obejmie swoim monitoringiem podmioty profesjonalne, takie jak organizacje antygenderowe i ich działaczy czy kluczowych polityków i piastunów stanowisk publicznych. Grupy te są najbardziej wyspecjalizowane, a także posiadają znaczne zasoby finansowe, osobowe itp. Wpływanie na nie będzie wymagało bardziej czasochłonnych działań, np. przedstawiania projektów ustaw, opinii prawnych czy opracowań specjalistycznych. Federa będzie dążyła do tego, aby pozyskać poparcie dla swoich działań ze strony kluczowych aktorów kształtujących sytuację społeczno-polityczną: polityków, organów państwowych, przedstawicieli biznesu, mediów i organizacji międzynarodowych. Wpływanie na te grupy, podobnie jak powyżej, będzie wymagało profesjonalnych i specjalistycznych narzędzi. Należy dążyć do tego, aby przygotowywane przez decydentów ustawodawstwo było wolne od wpływów ideologii antygenderowej, natomiast te, które bezpośrednio dotyczy SRHR (sexual and reproductive health and rights) było współtworzone przy wsparciu i pod merytoryczną kontrolą Fundacji lub jej partnerów; celowym więc będzie przygotowywanie przez Federę projektów ustaw i innych dokumentów bądź uczestniczenie w pracach w charakterze ekspertek. (…) Ponadto Federa zamierza tak kształtować opinię publiczną, aby pozbawić ruch antygenderowy potencjalnego poparcia. W komunikacji tej, celem będzie dotarcie do osób niezdecydowanych, tak, aby przekonać ich do poparcia feminizmu i progresywizmu. Będzie to wymagało odpowiedniego formowania dyskursu i narzucania tematów, do czego przydatne mogą być, chociażby petycje, apele czy kampanie społeczne. Różne tematy i kwestie są mniej lub bardziej istotne dla poszczególnych grup odbiorczych. Federa będzie dążyć do tego, by walkę o z antygenderyzmem przedstawiać w kategoriach takich jak np. emancypacja, relacje władzy, sprawiedliwość społeczna czy kwestia interesu narodowego. Centrum Federy będzie placówką nowoczesną, bez klauzuli sumienia, bez oceniania, bez stygmatyzacji. Centrum zapewni w obszarze zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego wszystko to, czego brakuje w innych miejscach w Polsce. Tworzymy miejsce, w którym można będzie między innymi: otrzymać receptę na antykoncepcję, w tym na tzw. tabletkę po (antykoncepcję awaryjną); […] otrzymać zaświadczenia potrzebne do przerwania ciąży w polskim szpitalu”.
Ora et labora!
W strategii Federy znalazło się bardzo niepokojące zdanie: „Narzędziami, za pomocą których Federa zamierza osiągnąć przedstawione powyżej cele są, między innymi, raporty, opinie prawne, stanowiska, petycje, listy otwarte czy kampanie społeczne. Działania te wydają się wystarczające by zrealizować założone strategie, (…) które mają przybliżyć Federę do założonych celów”.
Przeciwnik nie śpi, walka jest nieunikniona. Mobilizacja jest więc niezbędna. Każdy z nas może uniknąć grzechu zaniedbania i skorzystać z okazji do czynienia dobra, wspierając ruch pro-life na różne sposoby – uczestnicząc w marszach, wpłacając datki, obalając fałszywą narrację promotorek morderstw nienarodzonych lub choćby „podając dalej” w mediach społecznościowych publikowane przez organizacje broniące życia posty czy artykuły.
Nie zapominajmy też o naszej najsilniejszej broni – modlitwie! W kaliskim Sanktuarium Świętego Józefa, szczególnie w pierwsze czwartki miesiąca, wierni zanoszą do Boga za pośrednictwem tego Patrona – obrońcy życia – modlitwę „w sprawach najwyższej wagi, jakimi są życie ludzi nienarodzonych oraz zagrożone rodziny”. Biskup Napierała w swojej homilii z 2005 roku powiedział: – Czy ta nasza walka nie jest utopią? Któryż z wielkich tego świata weźmie sobie do serca naszą modlitwę i postanowi działać przeciwko zakusom wprowadzania aborcji lub działać w służbie rodzinom opartym na małżeństwie mężczyzny i kobiety? W kategoriach czysto ludzkiej logiki modlitwę można zaliczać do utopii. My jednak ją zanosimy i zanosić będziemy głęboko przekonani o jej mocy i skuteczności, która nie jest z ludzi, lecz z Boga. W tym przekonaniu umacnia nas Jezus Chrystus. Ewangelia tej Liturgii przynagla nas, abyśmy byli w modlitwie wytrwali. „A ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka znajdzie, a kołaczącemu otworzą” (Łk 11,9-10).
Zofia Michałowicz
STOP BARBARZYŃSTWU! Wzywamy do interwencji po spekulacjach Żukowskiej o zabijaniu dzieci
STOP BARBARZYŃSTWU! Wzywamy do interwencji po spekulacjach Żukowskiej o zabijaniu dzieci