15 grudnia 2022

Będzie encyklika o niestosowaniu przemocy, zakazująca wojny sprawiedliwej?

(Papież Franciszek, fot. EPA/RICCARDO ANTIMIANI Dostawca: PAP/EPA.)

Czy papież Franciszek napisze encyklikę, w której podważy nauczanie Kościoła na temat wojny sprawiedliwej? Tego chce grupa aktywistów świeckich i duchownych propagujących zmianę kolejnego paradygmatu. O tym dyskutowano podczas konferencji watykańskiej o niestosowaniu przemocy, która odbyła się w Rzymie w dniach 5-7 grudnia.

Wydarzenie pod hasłem „Papież Franciszek, niestosowanie przemocy i pełnia Pacem in terris” zainicjowali działacze Katolickiej Inicjatywy Bez Przemocy, projektu Pax Christi International oraz Komisji Sprawiedliwości, Pokoju i Integralności Stworzenia, międzynarodowych zrzeszeń przełożonych żeńskich i męskich zakonów. Celem było upowszechnienie idei niestosowania przemocy i „nadstawiania drugiego policzka”, nawet jeśli wiązać się to będzie ze śmiercią danej osoby.

Do Watykanu na konferencję zjechało blisko 80 osób, duchownych i świeckich, z całego świata, w tym z Afryki, by podzielić się świadectwem walki z przemocą poprzez niestosowanie przemocy w sytuacjach długoletnich wojen, rewolucji, kryzysów społecznych, ucisku ze strony dyktatorów, niszczenia ziemi itd. Byli przedstawiciele między innymi: Kenii, Meksyku, Rumunii, Gwatemali, Nigerii, Boliwii, Japonii, Filipin, Kongo, Indonezji, Kamerunu, Brazylii, Libanu, Palestyny, Ugandy, USA i Sri Lanki.  

Wesprzyj nas już teraz!

Ks. Nandana Manatunga z Biura Praw Człowieka na Sri Lance opowiadał o ostatniej pokojowej kampanii zjednoczonych społeczności buddyjskich, muzułmańskich i chrześcijańskich, która doprowadziła do odsunięcia od władzy trzech tyranów: braci Rajapaksa, którzy zajmowali stanowiska prezydenta, wiceprezydenta i szefa sił zbrojnych.

Franciszkanin Rodrigo Peret dzielił się z kolei doświadczeniami 30-letniej pracy z brazylijskimi rdzennymi mieszkańcami Amazonii, którym pomagał w walce o  reformę rolną, czyli zabranie ziemi wielkim posiadaczom i oddanie jej ludom rdzennym.

O. Maudilia López z Pastoral Defensoras de la Madre w Gwatemali opowiadała o swoich metodach walki z korporacjami kanadyjskimi, które wydobywały surowce naturalne. Inni wspominali o swoich doświadczeniach niestosowania przemocy na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Afryce, w tym w Sudanie, czy w Birmie.

Bp John Stowe, biskup-prezydent Pax Christi w Stanach Zjednoczonych opowiadał o nowej ewangelizacji i stawaniu w obronie biednych, marginalizowanych oraz planety, próbując zaimplementować w Watykanie „ducha CELAM” – konferencji biskupów Ameryki Łacińskiej od początku zaangażowanej we wspieranie wspólnot ludowych walczących z prawem do własności w Ameryce Łacińskiej, pod pretekstem ochrony ubogich.

W czasie konferencji Rose Berger z magazynu „Sojourners” zaprezentowała serię 27 fotografii Franciszka praktykującego niestosowanie przemocy np. zdjęcie papieża z dwójką dzieci, które dorastały na wysypisku śmieci na Filipinach, czy fotografię przedstawiającą Franciszka pochylającego się, by ucałować stopy przywódców Sudanu Południowego, którzy przybyli do Watykanu na rekolekcje.

Uczestnicy konferencji apelowali do papieża, by napisał encyklikę zmieniającą obecny paradygmat dot. wojny sprawiedliwej i propagował „ewangeliczne niestosowanie przemocy”.

Skarżono się, że księża w większości tego nie rozumieją i praktycznie nie mówi się o tym na kazaniach. Aktywiści chcieliby, aby zezwolono im na prowadzenie specjalnych kursów w seminariach i szkołach dotyczących praktyk niestosowania przemocy.

Spotkanie w Rzymie koncentrowało się na oddolnych wysiłkach na rzecz promowania technik niestosowania przemocy w sytuacji różnych konfliktów. Ludzie mieliby im się sprzeciwiać poprzez: „odmowę współpracy, nieposłuszeństwo obywatelskie, bojkoty, praktyki sprawiedliwości naprawczej, towarzyszenie bez broni” itp.  

Jeden z afrykańskich kapłanów ubolewał, że tego typu rzeczy nie naucza się w katolickich szkołach na całym świecie. Nie uczy się na temat programu „Peace Works” opracowanego przez Centrum przywracania pokoju na Uniwersytecie Marquette, który był udoskonalany i testowany przez ostatnie kilkanaście lat.

W watykańskim wydarzeniu brał udział m.in. kardynał Michael Czerny, prefekt dykasterii ds. promowania integralnego rozwoju człowieka, który celebrował Mszę św. z innymi uczestnikami konferencji, w tym z biskupem Johnem Stowe z Lexington w Kentucky, kardynałem Robertem McElroy z San Diego w Kalifornii i arcybiskupem Johnem Westerem z Santa Fe w Nowym Meksyku.

Aktywiści i duchowni zauważyli, że formalne nauczanie papieża na temat niestosowania przemocy wywołałoby w Kościele potężną reakcję łańcuchową. Dlatego podejmuje się inicjatywy takie, jak ostatnia konferencja, by potępienie wojny, także sprawiedliwej i zobowiązanie do niestosowania przemocy wyszło niejako oddolnie.

Podczas konferencji abp Wester wzywał do rozbrojenia nuklearnego. Marie Dennis, szefowa Catholic Nonviolence Initiative sugerowała, że niestosowanie przemocy „wskazuje na inny sposób bycia w relacji między sobą i planetą”. Wzywała do zmiany paradygmatu i porzucenia obrony przed agresją nawet wtedy, gdy kraj atakuje wróg i dopuszcza się bezeceństwa.

Bp Stowe, prezydent Pax Christi USA, przyznał, że poprosił Franciszka o wydanie encykliki o niestosowaniu przemocy, a papież miał mu odpowiedzieć, że „wszystko tam jest”, odsyłając do „Laudato Si” i „Fratelli Tutti”.

  Myślę, że prawdziwym problemem dla nas w Kościele i społeczeństwie chrześcijańskim w Stanach Zjednoczonych jest to, jak łatwo ludzie wydają się ignorować ewangeliczne wezwania do niestosowania przemocy, miłości bliźniego i troski o ziemię. Gdyby ktoś czytał Ewangelie „jako osoba z zewnątrz” wydawałoby się całkiem jasne, że, jeśli „mieczem wojujesz, od miecza giniesz” – sugerował amerykański hierarcha, apelując o pokorne nadstawianie drugiego policzka w obliczu krzywdy, ataku, napaści itp.

John Ashworth, doradca biskupów katolickich i kościołów chrześcijańskich w Sudanie i Sudanie Południowym także podkreślił, że nowa encyklika pozwoliłaby zastosować nowe narzędzia w walce o pokój. Pochwalił planowaną ekumeniczną pielgrzymką Franciszka, który wraz z anglikańskim arcybiskupem Justinem Welby z Canterbury i z księdzem Iainem Greenshieldsem, moderatorem zgromadzenia ogólnego Kościoła Szkocji, ma się udać w lutym 2023 r. do Sudanu Południowego.

Uczestnicy kwestionowali nauczanie Kościoła na temat wojny sprawiedliwej, odwołując się do wezwania Soboru Watykańskiego II do „badania znaków czasów”. Zakonnicy, teolodzy, naukowcy, ofiary wojen, osoby zaangażowane w negocjacje pokojowe, nawiązali do poprzednich spotkań w 2016 i 2019 roku.

Ashworth twierdzi, że przez dziesięciolecia Kościół katolicki starał się znaleźć możliwość prowadzenia sprawiedliwej wojny wśród rosnącej skali i niszczycielskiej siły nowoczesnej broni. Jednak, począwszy od papieża św. Jana XXIII, poprzez Pawła VI, św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i teraz Franciszka, kwestionowano naukę na temat tego typu wojny, biorąc pod uwagę skalę i destrukcyjną moc nowoczesnej broni.

Ashworth wskazuje, że Jezus nauczał, by kochać nie tylko bliźniego, ale także wroga, i nie odwzajemniać gwałtownego uderzenia.

Zdaniem papieża Franciszka, wojna jest „porażką polityki i człowieczeństwa, haniebną kapitulacją, dotkliwą klęską wobec sił zła”. „Wojna jest zaprzeczeniem wszelkich praw i dramatycznym zamachem na środowisko. Jeśli chcemy prawdziwie integralnego rozwoju ludzkiego dla wszystkich, musimy niestrudzenie pracować, aby uniknąć wojen między narodami i ludami” – mówił papież Franciszek, wzywając do przemyślenia koncepcji wojny sprawiedliwej, ze względu na potencjalnie jej niezwykle niszczycielski charakter.

Ashworth uważa, że należy nie tylko unikać wojny, ale zlikwidować także karę śmierci i zwrócić się ku nowej duchowości. – Niestosowanie przemocy jest paradygmatem pełni życia. Jest to duchowość, konstruktywna siła, metoda transformacji społecznej i potężny sposób życia poświęcony dobru wszystkich – tłumaczy. Działacz chce zmontować potężny ruch bez przemocy na świecie. Skupiałby on aktywistów gotowych na śmierć, którzy pokojowo sprzeciwialiby się stosowaniu przemocy. – Będą ofiary… ale pokojowi aktywiści mają siłę moralną. Stopniowo ich liczba powiększa się o zwykłych ludzi, młodych i starych, kobiety i mężczyzn, ponad podziałami religijnymi, etnicznymi i politycznymi. Ludzi, którzy po prostu chcą sprawiedliwego i pokojowego społeczeństwa, w którym będą wychowywać swoje dzieci i wnuki – zaznaczył.

W spotkaniu uczestniczyły podsekretarz Synodu Biskupów s. Nathalie Becquart i prof. Emilce Cuda, sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej.

Warto zauważyć, że Rada ds. wiary Światowego Forum Ekonomicznego kilka lat temu wskazywała, iż Kościół katolicki musi zmienić nauczanie m.in. na temat kary śmierci i wojny sprawiedliwej.

Koncepcję wojny sprawiedliwej uporządkowali i rozwijali m.in. wybitni polscy kanoniści z XV wieku, w tym Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic. Uczeni związani z Akademią Krakowską czerpali z bogatej spuścizny myśli antycznej i średniowiecznej; z filozofii, prawa i teologii oraz prawa ludów (ius gentium), regulującego relacje między wspólnotami, odwołując się do norm obowiązujących wszystkich ludzi jako wskazania naturalnego rozumu. Pokój, zaufanie, porządek, stabilność i słuszność – to były kwestie istotne dla rozwiązywania sporów między licznymi ludami zamieszkującymi imperium rzymskie.

W „Kazaniu o wojnie sprawiedliwej” rektor Uniwersytetu Krakowskiego Stanisław ze Skarbimierza wskazał, że wojna jest sprawiedliwa tylko wtedy, gdy prowadzi ją osoba świecka, nie duchowna, jeśli „toczy się dla odzyskania własności lub obrony ojczyzny”, istnieje „prawowita przyczyna, to znaczy toczy się z konieczności w celu przywrócenia lub ustanowienia naruszonego pokoju”, jeśli „nie jest prowadzona z nienawiści, żądzy czy chęci zemsty, lecz ze względu na gorliwe umiłowanie prawa Bożego, ze względu na miłość, sprawiedliwość i posłuszeństwo”. Jest sprawiedliwa, jeśli „toczy się z upoważnienia Kościoła, szczególnie, gdy walka prowadzona jest w obronie wiary lub z przyzwolenia zwierzchnika”.

W razie zewnętrznej napaści wspólnota ma jak najbardziej uzasadnione prawo bronić się. Dopuszczał wojnę dla odzyskania dóbr lub obrony ojczyzny, bez przyzwolenia władcy lub Kościoła. Uzasadniał to – za Rajmundem, Wilhelmem z Rennes i Innocentym – prawem naturalnym, które „zezwala każdemu niezwłocznie odeprzeć siłę siłą, z zachowaniem granic obrony koniecznej”.

Stanisław wskazuje, że wojny sprawiedliwe prowadzi się nie tylko przeciwko poganom, ale także chrześcijanom i co istotne, mieszkańcy danej wspólnoty mają uzasadnione prawo bronić się, nawet jeśli ludzie nie uzyskali zgody władzy na to.

Prawo do obrony jest prawem naturalnym, chociaż usystematyzowanym już w kodeksie Justyniana. Zgodnie z tym prawem – pisze Stanisław – „każdy stara się utrzymać przy życiu, a siłę lub gwałt, o ile jest w stanie powstrzymuje i stawia im opór. Dokładnie to samo widzimy u bezrozumnych stworzeń, które – jak tylko mogą – bronią się i ochraniają, a czasem dotkliwie odgryzają się tym, którzy je zaatakują”.

Autor zwraca uwagę, że wojnie zawsze towarzyszą bezprawne czyny, nawet jeśli ktoś stara się ich uniknąć. „Nie da się zaradzić temu, że w czasie wojny sprawiedliwej dokonuje się wiele czynów złych i niezliczone okropności. Nie może bowiem być tak, że jeśli działamy duchem pełnym dobrej woli, a wydarzy się coś przeciwnego, to zostanie nam to poczytane za winę”. Stanisław wyjaśnia, że „jeśli zakłócono pokój i nie można go przywrócić inaczej jak tylko przez wojnę, należy walczyć – nawet jeśli wbrew woli władcy jego wojska dopuściłyby się złych rzeczy”.

Kanonik jednoznacznie odpowiada także na argument, że wojna zawsze jest złem, a przecież nie można czynić zła, aby osiągnąć dobro. Zdaniem Stanisława, „walka czy też prowadzenie wojen nie jest złem, nawet jeśli z powodu ludzkiej skłonności do grzechu, skutkują one niegodziwością i najgorszymi zbrodniami”. W przypadku zbrodni w toczącej się wojnie sprawiedliwej „temu, co przynosi pożytek, to, co nie jest pożyteczne, szkodzi w najmniejszym stopniu” – pisze.

Na argument, że wojny nie należy w ogóle wszczynać, nawet sprawiedliwej, autor sugeruje, iż w przeszłości zawsze toczyły się wojny. O wielu takich przypadkach donosi Biblia. W Księdze Wyjścia jest napisane: „Ja [Pan Twój Bóg] jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach aż do trzeciego i czwartego pokolenia”.

„Ktoś – czytamy – mógłby jednak powiedzieć dalej, że napisano: Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swojego ojca. Ja na to odpowiem, że syn dźwiga winę ojca, a poddany – niesprawiedliwości władcy lub namiestnika, [ale tylko] w odniesieniu do kary doczesnej, nie wiecznej, cielesnej, a nie względem duszy” – pisze autor „Kazania o wojnie sprawiedliwej”.

Stanisław przypomina, że „żaden grzech nie może pozostać bez kary, gdyż „karę wymierza albo Bóg, albo człowiek”. Co więcej, „chrześcijanie mogą zostać ukarani przez chrześcijan w sposób bardziej stosowny niż przez barbarzyńców lub niewiernych, dlatego też dzieje się tak czasem, gdy wymaga tego Boża sprawiedliwość”.

Nawet nie ma różnicy, czy chrześcijanin dostaje ciosy od chrześcijanina, czy niewiernego. Stąd płynie wniosek, że chrześcijanie mogą sprzymierzyć się z poganami w prowadzeniu wojny sprawiedliwej.

Sugeruje, że chociaż pokój jest cenny, to nie tylko w czasie pokoju, ale „również w czasie wojny, co wydaje się mniej oczywiste, działa się na rzecz pokoju. Skoro więc pokój jest tak dobry (…), słusznym jest, że gdy zostanie zakłócony spokój królestwa, to cała jego potęga powinna powstać w celu odzyskania [pokoju]”. I dalej wyjaśnia, że jeśli to królestwo – pomimo męstwa wojowników – nie jest w stanie samo przywrócić pokoju, to może zwrócić się o pomoc do innego państwa, nawet barbarzyńskiego. „Któż zdrowy na umyśle czyniłby zarzut z tego, że połączywszy się w takich okolicznościach z niewiernymi (jeśli w inny sposób nie może), stara się dążyć do tak zbawiennego i pożytecznego dla siebie celu [jakim jest] pokój, w zgodzie z prawem naturalnym?” – pyta retorycznie.

Stanisław za św. Augustynem pisze, że „jeśli ktoś prowadzi sprawiedliwą wojnę, to niezależnie czy walczy on w sposób otwarty, czy też podstępny, nie zmienia to w żaden sposób sprawiedliwego [charakteru wojny]. Pan bowiem rozkazał, mówiąc do Jozuego, aby na tyłach [wroga] przygotował zasadzkę, to znaczy wojowników czyhających w ukryciu”. Uzasadnia sprzymierzanie się z poganami regułami wywodzonymi z prawa naturalnego, które obejmuje wszystkich ludzi, także pogan. Dodaje, że „prawo narodów” stosuje się do wojen sprawiedliwych. „Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by chrześcijanie – dążąc do zadośćuczynienia sprawiedliwości jako najwyższej z cnót – mogli wezwać pogan na pomoc, jeśli nie mają jej skądinąd” – konkluduje.

Podobnie uważa, że poganie mają prawo posiadać swoje państwo, władzę i rządzić się określonymi normami, a także bronić przed agresorem.

W „Kazaniu o tym, że nad działania wojenne należy przedkładać mądrość” Stanisław za Księgą Koheleta pisze, iż „lepsza jest mądrość od narzędzi wojennych”. I, jak wyjaśnia, trzeba tak ułożyć relacje we wspólnocie i między ludami, aby przede wszystkim korzystać z dobrodziejstwa prawa.

„Pełne rozsądku, jasności, użyteczności i uczciwości” prawo powinno pomagać w rządzeniu, ale autor zastrzega jednocześnie za św. Augustynem, że „daremna jest władza wszelkiego prawa, jeśli nie jest ono odbiciem prawa Bożego”. Tylko taka „rzeczpospolita (res publica) jest dobrze urządzana, która za pomocą ustanowionych praw kieruje się prawem Bożym, gdyż wtedy dopiero jest państwem Boga. Przewodzi w niej prawda, prawo jest stanowione przez miłość bliźniego, stosowną miarą wyznacza sprawiedliwość i równość”.

Autor zdaje sobie sprawę, że nie ma jednak takiego państwa na świecie i takiej wspólnoty, o której można byłoby powiedzieć, że jest „państwem Najwyższego”. Dlatego „prawda zawsze zbłądzi, kiedy nie ma wiary, nie ma Bożej bojaźni, czci, pobożności, nie ma służby Bożej ani niewinności (…)”. Stanisław przestrzega przed sprawiedliwością Bożą, która „bezbłędnie wymierza kary wszystkim złym ludziom, a nagradza dobrych”.

Paweł Włodkowic argumentował, że Katechizm zauważa, iż „sprawujący prawowitą władzę” mają prawo uciec się do broni, by odeprzeć atak „napadających na wspólnotę cywilną powierzoną ich odpowiedzialności”.

Chociaż trzeba dążyć do pokoju, który „nie oznacza jedynie braku wojny i nie ogranicza się do zapewnienia równowagi sił”, lecz odnosi do potrzeby zapewnienia swobodnego rozwoju wspólnoty i poszanowania dóbr osoby ludzkiej, nie uniknie się wojny. Państwa mają prawo zbroić się, by odeprzeć atak agresora.

Źródło: ncronline.org, aciafrica.org, PCh24.pl

AS

Na jaką wojnę pisać się ma żołnierz chrześcijański

Kiedy wolno pójść na wojnę? Dr Paweł Milcarek o tym, czym jest wojna sprawiedliwa

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(29)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie