Nasi rodzimi promotorzy formalnej apostazji to zwykli epigoni zachodniej mody. Potwierdza to choćby przykład Francji. Te same metody i cele, taka sama nienawiść i pogarda dla Kościoła.
Tekst pochodzi z 80. numeru magazynu Polonia Christiana (maj-czerwiec 2021)
We Francji do dziś nie wygasły tradycje rewolucji, a wciąż silne loże masońskie nieustannie wspierają laicyzację republiki, przechowując starego ducha antyklerykalizmu, jednak współczesny pomysł administracyjnego „wypisywania się” z Kościoła paradoksalnie wywołała… pielgrzymka świętego Jana Pawła II do Francji w roku 1996. Poszło o słynne słowa papieża wypowiedziane w Reims z okazji tysiąc pięćsetnej rocznicy chrztu Chlodwiga i całego kraju. Francjo, najstarsza córko Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem? – zapytał Ojciec Święty, co ogromnie ubodło miejscowych „laikardów”.
Wesprzyj nas już teraz!
Odezwały się liczne głosy, że mówienie o chrześcijańskiej tożsamości Francji czy nazywanie jej najstarszą córką Kościoła to puste frazesy. Padło wreszcie wezwanie, by występować z Kościoła na znak protestu. Okazało się to zresztą inicjatywą Belgów ze stowarzyszenia Alternative Libertaire, których poparli miejscowi „wolnomyśliciele”. Antyklerykałowie we Francji po prostu się wściekli i zaczęli apelować o akty apostazji. Propagowano zwłaszcza pomysł wypisywania się z ksiąg chrzcielnych. I choć akcja ta, aczkolwiek mocno nagłośniona, przyniosła skutki raczej ograniczone, jednak od tego czasu podobne pomysły wznawia się niemal cyklicznie.
Cykliczne akcje apostazji
W roku 2009 temat powrócił pod hasłem „dobrowolnie ekskomunikowanych”. W internecie zamieszczano wówczas gotowe formularze do aktów apostazji. Poszło o stanowisko Ojca Świętego Benedykta XVI w sprawie antykoncepcji. Pisano o obskurantyzmie Kościoła, który umie tylko potępiać, a Francuzi nie potrafią się w nim odnaleźć.
Podobnie jak poprzednio zjawiska apostazji były dość nieliczne. Nie ma oficjalnych statystyk, ale według obliczeń dziennikarza „Le Monde” Fabiena Mollona we Francji rocznie o zaznaczenie swojej apostazji w księgach parafialnych prosi około tysiąca osób. Trzy razy mniej, niż wynoszą liczby chrzczonych dorosłych, i niemal trzysta razy mniej niż niemowląt (w roku 2011, na przykład, chrztu świętego udzielono nad Sekwaną ponad 300 000 osób, z czego 273 108 niemowlętom).
Pojawiają się jednak okresowe wzrosty apostazji. Próbuje się je łączyć z informacjami o przypadkach pedofilii w środowisku kapłańskim czy innymi aferami obyczajowymi; aktywne są w tej materii środowiska LGBT. Czasami też wzrost liczby podań o wykreślenie z członkostwa w Kościele katolickim wiąże się z akcjami rekrutacyjnymi… świadków Jehowy.
Zjawisko apostazji pozostaje więc marginalne, chociaż rośnie falowo. Przykładem mogą być dane diecezji Bayeux-Lisieux. W roku 2017 złożono tam siedemnaście wniosków o wykreślenie z rejestru chrztów, a rok później już trzydzieści siedem. W tym samym czasie jednak w diecezji udzielono ponad trzech tysięcy chrztów. W całej Francji – nawet według ocen Krajowej Federacji Wolnomyślicieli – aktów odstępstwa od wiary dokonuje około tysiąca osób rocznie.
Promowanie się na antyklerykalizmie
I za każdym razem chodzi bardziej o manifestację niż jakiekolwiek względy praktyczne. W odróżnieniu od Niemiec we Francji liczba członków Kościoła nie ma żadnego wpływu na jego finanse. Można też postawić pytanie o logikę takiego aktu? Po co osoby, które uważają, że chrzest nie ma żadnego znaczenia i sensu, chcą go „odwoływać”? Przecież „odchrzczenie” w przypadku ateistów nie jest im do niczego potrzebne. Padają co prawda wezwania: Nie pozwólcie, aby Kościół zaliczał was do swoich wiernych, bo on zarabia na tym pieniądze i buduje swoją wiarygodność w świecie!, ale to akurat nie chrzest bierze się pod uwagę w statystykach wiernych we Francji. Statystyki takie są sporządzane na podstawie sondaży wśród ludności, a nie w oparciu o rejestry chrzcielne.
Chociaż apostatów można podzielić na kilka kategorii, niemal zawsze jednak są to antyklerykałowie, którzy wykorzystują taki akt do manifestacji własnych poglądów. Wśród przyczyn podają ateizm, chęć odcięcia się do „średniowiecznych praktyk”, manifestację solidarności z ideologiami LGBT, aprobatę dla zabijania nienarodzonych dzieci i lewicowe poglądy nie do pogodzenia z nauczaniem Kościoła.
Formalizacja odchodzenia
Praktyka aktu apostazji polega na dokonaniu stosownej adnotacji w księdze parafialnej. W roku 2011 doszło jednak do precedensowej sprawy o całkowite wykreślenie z takiej księgi osoby ochrzczonej w dzieciństwie. A ponieważ Kościół stoi na stanowisku, że sakramentu chrztu nie da się unieważnić, apostata z miasta Caen udał się do sądu.
René Lebouvier był za młodu wierzącym katolikiem. Później stał się lewicowcem i ateuszem. René Lebouvier był rzemieślnikiem-piekarzem, kiedy piekarnie przemysłowe odebrały mu pracę. Stwierdził wówczas, że zetknął się z kapitalistycznymi realiami i skręcił w lewo, a dodatkowo stał się „wolnomyślicielem”. Podobno „zgorszyły” go wypowiedzi Benedykta XVI na temat prezerwatyw.
Apostazji dokonał w roku 2001, jednak w roku 2009 doszedł do wniosku, że nie wystarcza mu jej zaznaczenie w księgach parafii. Zaczął więc domagać się całkowitego wykreślenia swojego nazwiska z tych dokumentów, twierdząc, że to ingerencja w jego życie prywatne. Sprawa sądowa, wsparta przez Krajową Federację Wolnej Myśli, której René Lebouvier był zresztą członkiem, miała być sprawą precedensową jako swoista „ustawka” dla antyklerykałów. Procesy toczyły się we wszystkich możliwych instancjach. Pierwsze orzeczenie dało diecezji w Coutances trzydzieści dni na usunięcie nazwiska powoda z ksiąg. Ostatecznie jednak Sąd Apelacyjny w roku 2013 uznał wzmiankę: Zrezygnował z chrztu z roku 2001 za wystarczającą.
Wolność i prawo pana Lebouviera, aby nie przynależeć do religii katolickiej, zostały uszanowane bez potrzeby dodatkowego usuwania lub poprawiania spornego dokumentu – brzmiało orzeczenie. Sąd nie wnikał w istotę sakramentu, lecz podkreślił, że sam fakt umieszczenia w rejestrze chrztów nie narusza prywatności, tym bardziej, że rejestry te nie są jawne i spełniają normy ochrony danych osobowych.
Reakcje Kościoła
Kościół we Francji podejmuje rozmaite akcje przypominające znaczenie i wagę chrztu świętego. Nie zawsze jednak okazuje się to łatwe. Na przykład w miejscowości Challans lokalne władze zakazały promowania chrztu w przestrzeni publicznej, a gdy diecezja Luçon wynajęła miejsca reklamowe na plakaty promujące chrzest, okazało się to niedopuszczalne. Argumentem była ochrona laicyzmu.
Niektóre decyzje hierarchów mogą jednak niepokoić. Rada stała francuskiego episkopatu zdecydowała, że na kościelnych świadectwach chrztu znikną oznaczenia płci rodziców dziecka. Nowe rozwiązanie ma być rzekomo bardziej odpowiednie dla naszej epoki. A to przecież nic innego jak uleganie antyrodzinnej propagandzie, która forsuje idee rozmaitości rodzin. Takie aggiornamento raczej nie zaspokoi lobby LGBT, za to jest wyrazem kapitulacji. Decyzja rady stałej biskupów spotkała się z krytyką ze strony środowisk katolickich. Przecież Kościół uczy, że rodzina składa się z ojca i matki – skomentował ten pomysł Antoine Renard, honorowy przewodniczący Federacji Stowarzyszeń Rodzin Katolickich we Francji.
Co ciekawe, nad Sekwaną pojawiają się też pomysły rodem z „głębokiego PRL”. Oto jeszcze w roku 2001 padła propozycja, by każde dziecko, które rodzi się we Francji, miało prawo do uroczystego „laickiego chrztu” w merostwie. Nową świecką ceremonię zaproponowała socjalistka i była minister do spraw rodziny, Ségolene Royal. Pomysł zyskał nawet akceptację Stowarzyszenia Merów Francuskich. Ciekawe, czy z takiego „chrztu” będzie można się wypisać?
Bogdan Dobosz
Tekst pochodzi z 80. numeru magazynu Polonia Christiana
Dołącz do Klubu Przyjaciół PCh24.pl aby otrzymywać kolejne numery pisma
Chcesz otrzymać jeden numer pisma? Kliknij TUTAJ