28 czerwca 2024

„Co my sobie robimy…”. Krzysztof Stanowski zszokowany słowami Machcewicza o ojcu Kolbe i rodzinie Ulmów

(Fot: Radosław NAWROCKI / Forum)

„Zszokował mnie wywiad Gazety Wyborczej z Pawłem Machcewiczem na temat Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Ojciec Maksymilian Kolbe został usunięty, bo był antysemitą, a rodzina Ulmów – bo można byłoby mylnie pomyśleć, że Polacy pomagali Żydom. Nie wiem, co my sobie robimy…” – napisał publicysta Krzysztof Stanowski.

 

Rozmowa z historykiem zawiera między innymi deklaracje, że muzeum, w radzie którego zasiada Machcewicz, nie ugnie się przed „naciskami polityków” i nie przywróci eksponatów poświęconych rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, ojcu Maksymilianowi Kolbe oraz rodzinie Ulmów. Pierwotna ekspozycja pozbawiona była akcentów, które dodane zostały podczas kadencji byłego dyrektora Karola Nawrockiego w latach 2017 – 2021.

Wesprzyj nas już teraz!

To nie są żadne zmiany, my po prostu przywracamy pierwotny kształt wystawy i usuwamy z niej fałszerstwa historyczne – twierdzi profesor Machcewicz. Według niego, nasi rodacy wspierający Żydów stanowili „garstkę”. Przeczy to szacunkom zarówno polskich, jak i zachodnich badaczy. Zdaniem Gunnara S. Paulssona, autora opracowania pt. The Rescue of Jews by Non-Jews in Nazi-Occupied Poland zamieszczonego w 7. numerze „The Journal of Holocaust Education”, medal Sprawiedliwych wśród Narodów Świata powinno otrzymać około 100 tysięcy naszych rodaków. Setki tysięcy pomagały w mniejszym zakresie, zaś większość zaś podczas wojny odnosiła się do Żydów przychylnie.

Z kolei Hans G. Furth w artykule zamieszczonym na łamach „Journal of Genocide Research” – numer 1 (2) – szacował liczbę Polaków wspierających Żydów na około miliona osób.

Rozmówca GW stara się jednak maksymalnie zdeprecjonować nadzwyczajną odwagę i altruizm naszych rodaków, którym za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci. Ze słów „eksperta” wylewa się wręcz antypolska i antykatolicka fobia. Z tego punktu widzenia komentarz Stanowskiego („co my sobie robimy”) wygląda na zbyt pesymistyczny.

Do rzeczy jednak, warto zapamiętać kilka sformułowań użytych przez utytułowany autorytet „Gazety Wyborczej”.

– (…) kształt [ekspozycji] został przygotowany przez historyków całkowicie niezależnie od jakichkolwiek nacisków. Z żadnymi politykami jej nie konsultowaliśmy, a w pracach nad wystawą brali udział nie tylko badacze zatrudnieni w muzeum, lecz także najwybitniejsi znawcy II wojny światowej z Polski i zagranicy, jak choćby Timothy Snyder – zastrzega we wstępie Machcewicz. Gdy powstawało muzeum, był jego współtwórcą i pierwszym dyrektorem. Obecnie zasiada zaś w radzie naukowej placówki.

Usunięcie z wystawy okazałego wizerunku Witolda Pileckiego tłumaczy historyk… przedwojennym pochodzeniem fotografii. – Rotmistrz Pilecki na wystawie był, jest i zostanie. Pojawia się w części sali poświęconej obozom koncentracyjnym, w której zaprezentowana jest opowieść o ruchu oporu w Auschwitz – mówi Machcewicz. – Tymczasem dodano tam na ścianie wielkoformatową fotografię rotmistrza w garniturze, pochodzącą z zupełnie innej epoki. Cywilny Pilecki, jeszcze przed uwięzieniem, jest tu niepotrzebny, rozbija narrację artystyczną, zastosowaną przez twórców wystawy, by opowiedzieć właśnie o obozach koncentracyjnych.

Dlaczego ekspozycja nie upamiętnia świętego ojca Maksymiliana Kolbe?

Kolbego rzeczywiście nie było w oryginalnej wystawie, ale jej ważnymi elementami były przykłady wielu innych księży — ofiar terroru niemieckiego. Naszym zamierzeniem nie było stworzenie encyklopedii II wojny światowej, nie uważaliśmy, że każda postać musi się tam znaleźć. Nie ma niej wielu innych ludzi, którzy mogą być uznawani za istotnych – „wyjaśnia” współautor wystawy prezentowanej przez państwowe muzeum w Gdańsku.

Dodanie ojca Kolbego, jakieś wyróżnienie go, uważamy za element swoistej konfesjonalizacji wystawy. Duża część zmian, które wprowadzono po usunięciu z muzeum jego twórców, polegała właśnie na dodawaniu na siłę wątków religijnych – twierdzi profesor. 

W przekonaniu Machcewicza „Maksymilian Kolbe był w latach 20. i 30. gorliwym antysemitą. Jako wydawca katolickich pism o ogromnym nakładzie, takich jak Rycerz Niepokalanej czy Mały Dziennik, publikował i sam pisał niezwykle jadowite, antysemickie teksty”. Szkoda, że zabrakło konkretów w postaci cytatów. Założyciel Niepokalanowa krytykował bowiem wszelkie antykatolickie i antypolskie zjawiska i czynniki – nawet jeśli wywodziły się od Żydów, nad którymi wczorajsza i dzisiejsza „polityczna poprawność” rozkładać chce jakiś uniwersalny parasol i immunitet.  

Historykowi nie podoba się też wyeksponowanie przez poprzednie władze placówki rodziny Ulmów. Nie dlatego jednak, że szafowanie życiem swych najbliższych po to by uratować obcych, uznać można za sprzeczne z chrześcijańską zasadą „porządku miłowania”. Dla Machcewicza sposób prezentowania tego wątku „budzi oburzenie i fałszuje rzeczywistość historyczną”, gdyż – uwaga – „jak dowiodły badania, szczególnie prowadzone w ciągu ostatnich dwudziestu paru lat, ci, którzy pomagali, stanowili garstkę”. – Byli to niezwykle odważni ludzie, których trzeba uhonorować i o nich pamiętać — zresztą mają miejsce na naszej wystawie — ale przekaz, który próbowano zaprezentować, umieszczając tam rodzinę Ulmów, po prostu nie jest prawdziwy – mówi profesor.

 

Źródła: wyborcza.pl, PCh24.pl

RoM

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(27)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie