Wraz z początkiem bieżącego roku policja obniżyła standardy dotyczące wyglądu mundurowych. To w wyniku tych zmian od jakiegoś czasu w internecie i mediach społecznościowych kontrowersję wzbudzają wytatuowani funkcjonariusze, m.in. ci odpowiedzialni za zablokowanie niedawnego protestu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Zdaniem Łukasza Warzechy, to symbol kulejącej kondycji policji i niezdolności współczesnych do odczytywania kulturowych znaczeń ukrytych w symbolach.
Jak przypominał znany komentator, rodowód tatuaży wiąże się ze środowiskami przestępczymi, czy – patrząc dalej w przeszłość – barbarzyństwem niewolnictwa. Tego rodzaju trwałe szpecenie ciała było wszak właściwością kryminalistów, więźniów. W najlepszym wypadku zaś wytatuowane ciało mogło kiedyś należeć do marynarza.
Wesprzyj nas już teraz!
„Piętno w czasach przecież nie tak jeszcze odległych, ale też tradycyjnie w zachodniej kulturze od tysiącleci, naznaczało trwale przestępców albo niewolników. Mogło najczęściej mieć postać znaku wypalonego w widocznym miejscu, ale również mogło polegać na usunięciu jakiejś widocznej części ciała: dłoni, uszu, nosa. Ktoś napiętnowany pozostawał takim na zawsze i był to znak hańby, winy albo zniewolenia. W nieco nowszych czasach odmianą piętna stały się tatuaże” , zwrócił uwagę autor wpisu.
„Jak to się stało, że to, co w zachodnim kodzie kulturowym jest jednoznacznie kojarzone z hańbą i występkiem, stało się metodą na ozdabianie ciała – odpowiedź zostawiam antropologom kultury. Z pewnością nie jest to zmiana na lepsze” – skomentował na łamach swojego bloga publicysta.
Jak dodał Łukasz Warzecha, obrońcy tatuaży twierdzący, że popularyzacja ich jest jedynie neutralną zmianą przyzwyczajeń, są niezdolni do odczytania ukrytego kulturowego znaczenia tych bohomazów. Tymczasem jeszcze niedawno dla większości Polaków tatuaż wyrażał jednoznaczną informację – był piętnem, jakie w ramach autoidentyfikacji nadawali sobie marynarze lub więźniowie.
„Obrońcy tatuaży mówią w tym kontekście często lekceważąco o boomerstwie i o tym, że przecież wszystko się zmienia, a kobiety kiedyś nie chodziły w spodniach. To bardzo powierzchowne podejście do procesów cywilizacyjnych i kulturowych, za którym stoi typowe dla postmodernizmu przekonanie, że zmiany są z zasady neutralne” – diagnozował komentator.
Jak zauważył Łukasz Warzecha, cywilizacyjne przemiany wcale nie mogą być traktowane jako obojętne. „Ostatni wielki impuls zmian na gorsze to rok 1968, który zdruzgotał wiele tradycyjnych kanonów i postaw, rozchwiewając gmach zachodniej cywilizacji, który nie ustabilizował się do dzisiaj”, zwrócił uwagę publicysta.
Zdaniem dziennikarza, o ile tatuowanie się – mimo że stanowi syndrom cywilizacyjnej zapaści – to ostatecznie indywidualna decyzja, o tyle akceptacja tej praktyki w służbach państwowych jest już sprawą publiczną i może być odczytywana jako symptom upadku standardów policji. Mamy tu zresztą do czynienia z dalej idącą zmianą dress code’u mundurowych. Dotychczas nie mogli oni posiadać widocznego tatuażu, a mężczyźni zasilający policyjne szeregi zobowiązani byli do noszenia krótkich fryzur. Tymczasem obowiązujące od stycznia regulacje pozwalają na tatuowanie się, byle nie na dłoniach, szyi czy głowie, a dłuższe niż do ramion włosy należy upinać lub wiązać. Rozbieżne wymagania względem pań i panów w policji zniesiono…
„Innymi słowy – policja zaprasza do swoich szeregów osoby, które naznaczyły się w sposób, jaki w naszej kulturze wywodzi się od tych grup, które policja ma ścigać i poskramiać. Następuje symboliczne zrównanie policji z bandytami”, podsumowywał komentator zliberalizowany regulamin.
Według autora, istnieją konkretne negatywne skutki, z jakimi wiązać się będzie dopuszczenie wytatuowanych do służby. Po pierwsze, z powodu naruszenia estetycznych kanonów, może razić to wiele osób.
Po drugie, jak zauważał Łukasz Warzecha, problemem są nie tylko tatuaże same w sobie. Znamiona, jakimi epatują ich posiadacze, mają często ważne, osobiste przesłanie. Często sygnalizują one przywiązanie do określonego systemu wartości czy stylu bycia, który może okazywać się antagonistyczny wobec przekonań obywatela objętego interwencją. Dokładnie to miało miejsce, gdy nosząca na ręce okultystyczny znak policjantka brała udział w zatrzymaniu ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego.
Wedle publicysty, fakt obniżenia modowych standardów oznacza, że policyjne szeregi wypełniać musi wielu miernych kandydatów, którzy nie są w stanie pogodzić się z obowiązującym ich ściślejszym systemem wymagań. Tymczasem jeszcze w II RP mundurowi tej służby potrzebowali zgody przełożonych nawet m.in. na zawarcie małżeństwa… Etos poświęcenia dla obywateli i związany z tym rygor jest w końcu znakiem rozpoznawczym policjanta.
Źródło: salon24.pl/ Łukasz Warzecha
FA
TATUAŻ i DEMON. TATUOWANIE CIAŁA TO ZAGROŻENIE DUCHOWE? Grzegorz Kasjaniuk i Łukasz Karpiel
Tatuaż może zabić – ostrzegają naukowcy. Zagrożenia dla ducha są znane już od dawna