19 sierpnia 2015

Czy ksiądz może być buddystą? Kapłan w „Tygodniku Powszechnym” przekonuje, że tak!

(Ilustracja: Jerzy Pawleta/Forum plus JK)

Czy ksiądz może praktykować zen? „Tygodnik Powszechny” twierdzi, że tak. W poprzednich numerach publikował wywiady z księżmi praktykującymi tę wschodnią religię. W ostatnim zaś polemikę świeckiego autora sprzeciwiającego się tym absurdalnym pomysłom. Jednak duchowny – co znaczące – „odpiera” te zarzuty. Przekonuje, że można być „księdzem zen” i nie ma w tym nic dziwnego.


Ksiądz zen to nie żadna hybryda. Oprócz jezuitów również redemptoryści, pallotyni, benedyktyni i trapiści mają w swoich szeregach księży będących nauczycielami zen, nie funkcjonują oni jednak jako kapłani zen w tradycji buddyjskiej, tylko jako świeccy nauczyciele zen. Ani poszczególne kongregacje zakonne, z których pochodzą, ani Watykan nie zwolniły ich nigdy ze ślubów zakonnych, nie odebrały też możliwości wykonywania czynności kapłańskich (…)”, twierdzą o. Jacek Prusak SJ i Piotr Sikora polemizujący z krytycznym wobec katolicko-buddyjskich księży japonistą dr Maciejem Kanertem. Dodają, że od tej reguły jest tylko jeden wyjątek – księdza, który mimo, że utracił kapłaństwo nadal pozostaje związany z opactwem.

Wesprzyj nas już teraz!

Tłem dla tej polemiki są wywiady z ks. Robertem Kenedym i Hansem Waldenfelsem opublikowane w numerach 45/2014 i 20/2015 „Tygodnika” oraz artykuł Rubena Habito (26/2015). Ich autorzy, podobnie jak obecnie ks. Prusak twierdzili, że…można być katolickim kapłanem i mistrzem zen za jednym zamachem. Ks. Kennedy przekonywał, że jeśli ktoś rozpozna w sumieniu, że powinien zostać buddystą, to powinien to zrobić. Dlaczego? Ponieważ „podążając za swą prawdą podążamy za Jezusem” (sic!).

Jednak jak zauważa dr Maciej Kanert na łamach obecnego numeru „Tygodnika” pogląd ten jest błędny. Sam Budda bowiem kilkakrotnie zaprzeczał istnieniu Stwórcy. Dlatego też „buddyzm jest par excellence ateizmem – jeżeli tylko uznamy zań twierdzenie o nieistnieniu Boga takiego, jak rozumieją Go chrześcijanie”. Zwraca uwagę m.in. na to, że wedle buddystów człowiek, jako trwała jaźń czy dusza nie istnieje. Nie istnieją też obiekty ludzkich pragnień, w tym miłość. Uświadomienie sobie tego faktu, przebudzenie oznacza wyzwolenie od cierpienia, wywodzącego się trwałego posiadania. Tymczasem skoro nie istnieje ani „ja” ani obiekty, które to „ja” chce posiadać, znika przyczyna cierpienia. Trudno o większą sprzeczność z doktryną katolicką, uczącą, że dusza jest nie tylko trwała, ale i wieczna i wieczny jest też obiekt jej pożądań – Byt Absolutny – Bóg.

Te i inne argumenty dr Kanerta odrzucają jednak o. Prusak i Piotr Sikora. Zarzucają oni używanie przez Kanerta szkolnej argumentacji, jednak sami nie podają w zasadzie merytorycznych powodów, sprawiających, że ksiądz może praktykować zen. No, chyba, że za takie uznamy twierdzenia o istnieniu (bardzo nielicznych przecież) księży starający się łączyć katolicyzm i buddyzm. Nawet przywoływany przez o. Prusaka brak ich ekskomuniki czy suspensy argumentem być nie może. W dzisiejszych czasach kary kanoniczne są bowiem nakładane wyjątkowo rzadko – choć można w nie popaść mocą samego prawa.

O. Prusak i Sikora przyznają, że żaden z publikujących na łamach „Tygodnika” autorów nie ma gotowej odpowiedzi na następujące pytanie: jak można pogodzić praktykowanie chrześcijaństwa i buddyzmu zen? Odwołują się do…Soboru Laterańskiego IV, mówiącego o niepodobieństwie Boga do jego ujęć dokonywanych przez człowieka. W mglisty sposób ma to prowadzić do uzasadnienia złamania zasady niesprzeczności. Bo tym właśnie jest pogodzenie chrześcijańskiego teizmu i przekonania o wieczności duszy z buddyjskim ateizmem i negacją istnienia „ja”.

Warto dodać, że autorytatywna „Catholic Encyclopedia” jest daleka od przyznania racji o. Prusakowi i innym apologetom buddyzmu. Dostrzega liczne wady tej tradycji religijnej. Jak twierdzą autorzy encyklopedii, buddyzm wzywa do wyrzeczenia się wszystkich dozwolonych pragnień, gardzi małżeństwem, pracą fizyczną i promuje nienaukową wizję świata. Moralność buddyjska przy głębszym spojrzeniu okazuje się być egoistyczna i utylitarna.

 

 Źródła: „Tygodnik Powszechny” ; newadvent.org

mjend

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie