Znacznie bardziej wpływowymi promotorami antykoncepcji, w tym wczesnoporonnej i zabijania nienarodzonych są tzw. „misjonarze aborcji” głównie z Japonii, Australii, Chin i Malezji, przeważnie są oni właścicielami bogatych plantacji w Papui Nowej Gwinei. Robią to omijając prawo, które zabrania aborcji. Po prostu przekupują miejscowych urzędników. Ładują naprawdę duże pieniądze na promocję aborcji, proponują dla rządzących, że za swoje pieniądze wybudują kliniki aborcyjne, będą je utrzymywać i prowadzić. Chcą tu przeprowadzać tzw. kursy demograficzne, które mają niby udowodnić miejscowym, że jest ich za dużo i dlatego trzeba zabijać nienarodzone dzieci – mówi ks. Jarosław Wiśniewski, misjonarz z 30-letnim stażem, który od dziesięciu lat posługuje w Papui Nowej Gwinei.
Jakie jest podejście mieszkańców Papui Nowej Gwinei do życia dzieci nienarodzonych?
Oni bardzo szanują i cenią życie dzieci nienarodzonych i ogólnie dzieci. Dzięki temu w ciągu ostatnich lat liczba ludności tego kraju wzrosła aż o 3 miliony. Kiedy tu przyjechałem 10 lat temu, mieszkańców było około 7 milionów, teraz jest około 10 milionów. W państwie Papua Nowa Gwinea aborcja jest prawnie zabroniona. Miejscowa ludność twierdzi, że dzieci są ich skarbem. Tutaj bezpłodność uważana jest za jedno z największych nieszczęść, które może spotkać człowieka.
Wesprzyj nas już teraz!
Znam jednego miejscowego katechistę z tym problemem, na które znalazł on proste rozwiązanie. Nie mogli mieć z żoną dzieci, więc zaadoptowali od razu czworo i są szczęśliwi. Tu nie ma urzędowych adopcji. Po prostu rodziny biorą do siebie dzieci, którymi nie ma kto się zaopiekować i to się nazywa adopcja. W tym kraju dzietność jest mniej więcej taka jak w Polsce przed wojną. W rodzinach jest nierzadko dziesięcioro i więcej dzieci. A byłoby jeszcze więcej, gdyby nie choroby, przy bardzo słabej służbie zdrowia. Dziewięćdziesiąt procent ludności mieszka na wsi. To też ratuje sytuację demograficzną, bo nielegalna antykoncepcja i aborcja jest popularna w miastach, a nie na wsi.
Czy wiara chrześcijańska wzmacnia naturalny szacunek do życia, który praktykują Papuasi?
Tak właśnie jest. Można śmiało powiedzieć, że Papua Nowa Gwinea jest państwem, gdzie dominuje wiara chrześcijańska, przynależność do różnych chrześcijańskich kościołów deklaruje ponad 90 procent mieszkańców. Chrześcijaństwo jest nawet wpisane do Konstytucji. Co ciekawe chrześcijaństwo wypleniło niektóre straszne pogańskie zwyczaje, np. ludożerstwo, które praktykowane tu było jeszcze 50 lat temu. Oczywiście sytuacja z wiarą nie jest idealna. Wciąż pokutują tu pogańskie wierzenia. Podobnie jak w dziesięcioleciach po chrzcie Polski, były pogańskie reakcje. Papua była kolonią angielską. Anglicy byli przychylni katolickim misjonarzom, dlatego do dziś większość stanowią tam katolicy.
Nowa Gwinea była kolonią niemiecką i dlatego tam dominują protestanci, głównie luteranie i metodyści. Są też katolicy. A to dlatego, że jedynym zakonem, który tolerowali Niemcy byli Werbiści. Z tego prostego powodu, że zgromadzenie to założył Niemiec – ks. Arnold Jansen. Dziś nadal werbiści są na terenie Nowej Gwinei bardzo aktywni, tyle że obecnie dominują tam Polacy.
Po I wojnie światowej powstało jedno państwo Papua Nowa Gwinea, jako kondominium Wielkiej Brytanii. Miejscowa ludność, budową ciała, wyglądem najbardziej przypomina Aborygenów z Australii. Ale dokładnie nie wiadomo skąd oni na te wyspy przybyli. Obecnie językiem urzędowym jest angielski. Oni się z tego cieszą, bo miejscowych języków jest ponad 800, więc by się nie dogadali.
Czy aborcja jest znana miejscowej ludności?
Miejscowi nie mówią aborcja, tylko „zawiązywanie mamie brzucha”. Pozostałością pogańskich czasów są tu jeszcze tzw. czarodzieje zwani sanguma. Oni m.in. są promotorami dawnych sposób zabijania dzieci nienarodzonych. Podają kobiecie jakieś specyfiki roślinne. Niestety po tych ziołach aborcyjnych nierzadko razem z dzieckiem umiera też kobieta.
Miałem niestety taki przypadek w mojej parafii, kiedy rodzicom nie spodobał się ojciec dziecka i sprowadzili do swojej córki o imieniu Salgwina sangumę zwanego też z angielska „poison man”. Ona, młoda dziewczyna, chciała urodzić, ale rodzice byli nieugięciu. Sanguma dał jej jakiś ziołowy specyfik, po którym zmarła razem z dzieckiem.
Innymi, znacznie bardziej wpływowymi promotorami antykoncepcji, w tym wczesnoporonnej i zabijania nienarodzonych są tzw. „misjonarze aborcji” głównie z Japonii, Australii, Chin i Malezji, przeważnie są oni właścicielami bogatych plantacji w Papui Nowej Gwinei. Robią to omijając prawo, które zabrania aborcji. Po prostu przekupują miejscowych urzędników. Ładują naprawdę duże pieniądze na promocję aborcji, proponują dla rządzących, że za swoje pieniądze wybudują kliniki aborcyjne, będą je utrzymywać i prowadzić. Chcą tu przeprowadzać tzw. kursy demograficzne, które mają niby udowodnić miejscowym, że jest ich za dużo i dlatego trzeba zabijać nienarodzone dzieci.
Na szczęście ogromna większość Papuasów nie jest tym zainteresowana. Oni cieszą się jak mają dużo dzieci. Wyżywić je na wsiach, gdzie jak mówiłem mieszka 90 procent ludności, jest łatwo, ponieważ tu, wchodzisz do dżungli i zrywasz co chcesz – banany, kokosy i wiele innych owoców, uprawiają europejskie warzywa, nawet grzyby – pieczarki, polują na zwierzęta. Warunki klimatyczne i glebowe są tu tak doskonałe, że plony zbiera się co miesiąc. Tak więc oni posiadania dzieci się nie boją. My nawet proponowaliśmy im żeby zapoznali się z metodami naturalnego planowania rodziny Bilingsów, akceptowanymi przez Kościół. Ale oni nie są tym zainteresowani. Przyjmują tyle dzieci ile, jak to się mówi, Bóg da.
Jest ksiądz misjonarzem z długim stażem. Jak wygląda podejście do życia dzieci nienarodzonych w krajach, w których ojciec duszpasterzował wcześniej?
Posługuję na misjach w różnych krajach już ponad 30 lat. Najpierw, od roku 1992 posługiwałem w Rosji. Tam na pięć kobiet w ciąży, dziecko rodzi tylko jedna z nich. Tak głęboko zakorzeniona jest zbrodnia aborcji w ich umysłach i mentalności. W Rosji aborcja została zalegalizowana już w roku 1920 przez Lenina. W niewiele zmienionej formie te zbrodnicze rozwiązania prawne obowiązują tam do dziś. Jestem zdania, że z sowieckiej Rosji to zło legalizacji zabijania dzieci nienarodzonych wyszło na cały świat.
Kiedy Maryja podczas objawień w Fatimie mówiła „Rosja rozprzestrzeni swe błędy na cały świat” chodziło też o zbrodniczą aborcję. Najpierw to zło zostało zaszczepione w republikach ZSRR, potem narzucono je krajom tzw. bloku wschodniego, a następnie, jak zaraza poszło do USA, Europy Zachodniej i na cały świat.
Od roku 2003 przez kilka lat posługiwałem m.in. na Ukrainie. Tam zabijanie dzieci poczętych było tak samo popularne jak w Rosji i z tego co wiem, pomimo strasznych skutków trwającej wojny, niewiele się ta zła sytuacja zmieniła. Aż strach mówić o Chinach, które masowo mordowały swoje dzieci i dlatego jest tam teraz ogromne załamanie demograficzne. Wskutek zbrodniczych aborcji ginie na świecie o wiele więcej ludzi niż wskutek wojen.
Czy sprawa obrony życia dzieci nienarodzonych mocno leży księdzu na sercu?
Nie przypadkiem – kiedy 33 lata temu otrzymałem w białostockiej katedrze z rąk biskupa Kisiela święcenia kapłańskie – na moim obrazku było napisane: „pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie”. Pod tym cytatem zapisałem wówczas komentarz: „Rok 1991 – czas wizyty papieskiej i debat na temat życia nienarodzonych.”
Była to aluzja do sowieckiej ustawy aborcyjnej, która w tym czasie nadal w Polsce obowiązywała. Do debaty o jej zniesieniu włączył się w roku 1991 podczas Mszy św. w Kielcach i w Warszawie Jan Paweł II. Może pan pamięta, że w Kielcach było wtedy wielkie wietrzysko i nie dawało papieżowi spokojnie mówić, dlatego on wręcz krzyczał na całe gardło, że to: „moja ojczyzna i serce mnie boli jak ta moja ojczyzna jest wyniszczana przez aborcję”. Papież miał wtedy zaproszenie do Sejmu, ale powiedział, że nie odwiedzi go, póki ustawa aborcyjna nie zostanie zmieniona. Dotrzymał słowa.
Jakie ma ksiądz przesłanie dla swoich rodaków w kraju?
Serce mnie boli, że w mojej ojczyźnie – Polsce, rodzi się tak mało dzieci. Jeżeli tak dalej pójdzie to wymrzemy. Kiedy byłem w ósmej klasie podstawówki było nas w Polsce 38 milionów i teraz, po 45 latach, jest tyle samo. Niedaleko Gwinei są Filipiny, których 83 procent mieszkańców to katolicy. Oni 45 lat temu też byli w liczbie 38 milionów, ale dziś jest ich 100 milionów.
Kiedy pełniłem posługę kapłańską na rosyjskiej wyspie Sachalin, blisko Japonii, w mojej parafii był pewien Koreańczyk. Czasem się z nim spierałem. Raz przyciśnięty do muru powiedział mi prosto z mostu: „Wy biali ludzie macie coraz mniej do powiedzenia, bo szybko wymieracie”. I w sumie ma rację. Kiedy przyjeżdżam na wakacje do Polski to widzę, że nasz naród wpadł w pułapkę „wyścigu szczurów”. Ludzie są przepracowani, przemęczeni, zestresowani, zagonieni za pieniędzmi, nikt dla drugiego nie ma czasu. Nie wiem czy jest możliwe tak żyć i jednocześnie żyć Ewangelią? Może właśnie dlatego tak wielu Polaków wpada w duchową schizofrenię. Ich wiara nie ma żadnego przeniesienia na codzienne życie. Mądra otwartość na potomstwo jest jednym z owoców życia Ewangelią. A zabijanie nienarodzonych jest mrocznym tunelem, który prowadzi ku zagładzie.
Dziękuję za rozmowę
Adam Białous