W Islandii populacja osób z zespołem Downa gwałtownie się zmniejsza. To opłakany skutek aborcji. Na przykład w 2009 roku w tym kraju na świat przyszła jedynie trójka osób z zespołem Downa.
Na początku XXI wieku w kraju wprowadzono testy prenatalne. Korzysta z nich 80 do 85 procent kobiet. Jednak niemal wszystkie korzystające z nich kobiety, gdy dowiedzą się, że dziecko cierpi na zespół Downa, decydują się na aborcję. Wynik testu opiera się na ultrasonografie, wieku kobiety i teście krwi. Nie istnieje jednak gwarancja bezbłędności testów.
Wesprzyj nas już teraz!
Islandzkie prawo dopuszcza aborcję do 16. tygodnia w przypadku „deformacji płodu”. Zespół Downa uznaje się za jeden z jej przypadków. W Islandii z populacją 330 tysięcy osób rodzi się zatem jedno lub dwoje dzieci z tą chorobą.
Mordowanie dzieci z dodatkowym chromosomem to problem także w innych krajach. Według danych za 2015 rok w Danii ginie 98 dzieci z zespołem Downa. Z kolei we Francji odsetek ten wynosi 77 procent. W Stanach Zjednoczonych to 67 procent. Dane w tym kraju zbierano w latach 1995-2011.
Określenie zespół Downa pochodzi od nazwiska brytyjskiego lekarza Johna Langdona Downa. Ten opisał chorobę w drugiej połowie XIX wieku. Zdolności poznawcze osób cierpiących na nią ograniczone, choć niekoniecznie w znaczącym stopniu. Nie przeszkadza to wielu z nich na czerpanie satysfakcji z życia.
Przyczynę choroby odkrył francuski lekarz Jérôme Lejeune (1926-1994), obecnie sługa Boży. Wykrył, że polega ona na obecności „nadmiarowego” 21 chromosomu. Wybitny genetyk był przyjacielem świętego Jana Pawła II, a także pierwszym przewodniczącym Papieskiej Akademii Życia. Stanowczo przeciwstawiał się mordowaniu nienarodzonych.
Aborcję z przyczyn eugenicznych, mimo krytyki obrońców życia dopuszcza także polskie prawo.
Źródło: cbsnews.com
mjend