Przedawkowanie fentanylu odpowiada w Stanach Zjednoczonych za śmierć 100 tys. osób rocznie w grupie wiekowej 18-45 lat. Do tego trzeba dodać miliony trwale uzależnionych od syntetycznej substancji. Głównym producentem narkotyku są Chiny, dostarczające niezbędnych materiałów meksykańskim kartelom. O nowej, „cichej wojnie” Pekinu z Waszyngtonem pisze na łamach tysol.pl Paweł Jędrzejewski.
Jak wyjaśnia publicysta, ten syntetyczny opioid jest do stu razy silniejszy od morfiny, pięćdziesiąt razy od heroiny. Błyskawicznie uzależnia i jest tak „łatwy w obsłudze” dla narkotykowych karteli, że porzuciły one żelazną zasadę handlu narkotykami, która polegała dotąd na tym, żeby ograniczać do niezbędnego minimum przypadki śmierci klientów.
„Na miejsce 100 tysięcy zmarłych, pojawiają się miliony nowych klientów. Dozgonnych. Dosłownie” – przekonuje publicysta. W Stanach Zjednoczonych przedawkowanie fentanylu to główny powód śmierci w grupie wiekowej 18-45. Narkotyk ma zbierać większe żniwo niż wypadki samochodowe czy wojny w Wietnamie, Afganistanie i Iraku.
Wesprzyj nas już teraz!
Za nową plagę odpowiada w znacznej mierze największy rywal USA. Jak alarmowała amerykańska Drug Enforcement Administration, już w 2020 r. Chiny były głównym źródłem przemytu śmiertelnych substancji. Dystrybutorzy fentanylu i substancji analogowych z Państwa Środka sprzedawali je meksykańskim kartelom, które w tajnych laboratoriach przygotowują gotowy produkt i wysyłają go przez granicę.
Jędrzejewski wyjaśnia, że do produkcji syntetycznego opioidu nie potrzeba wielkich plantacji i całej armii rolników, jak w przypadku heroiny czy marihuany. ”Wystarczają „sterylne laboratoria, które wymagają zaskakująco niewielkich ilości surowców do produkcji, co znacznie ułatwia przemyt” – czytamy.
Nic dziwnego, że problem „największej śmiercionośnej plagi narkotykowej” w historii znalazł się wśród tematów zeszłotygodniowej rozmowy prezydenta USA Joe Bidena z Xi Jinpingiem. Jak przekonuje publicysta, rozwiązanie problemu fentanylu w Stanach Zjednoczonych nie jest jednak proste.
Ewentualne sankcje na chińskie produkty są bronią obosieczną, ponieważ Stany Zjednoczone w znacznej mierze uzależnione są od gospodarki Państwa Środka. Zakręcenie kurka przez Waszyngton może spotkać się z podobną odpowiedzą rządu w Pekinie, powodując znaczne straty gospodarcze. Ponadto, jak czytamy, dużą rolę odgrywają w całej sprawie kwestie osobiste.
Przewodniczący Komisji Nadzoru i Odpowiedzialności Izby Reprezentantów James Comer przedstawił w tym miesiącu dowody to, że syn prezydenta otrzymywał z Chin poważne sumy. Część z tych wypłat trafiała do jego ojca, wówczas wiceprezydenta.
„Taki fakt wszystko zmienia. Bo przecież na granicy amerykańsko-meksykańskiej rządzą narkotykowe kartele, a nie amerykańskie służby ochrony granic. To rezultat decyzji Bidena, który nie jest w stanie, lub nie chce, granicy uszczelnić. Dlatego przeciwnicy Bidena oskarżają go, że jest ostatnim ogniwem na drodze fentanylu do jego nabywców. Przekonują o tym twarde fakty. Granica z Meksykiem nie stanowi żadnej przeszkody dla przepływu narkotyków, podobnie zresztą jak dla handlu ludźmi. Wręcz zachęca” – stwierdza Jędrzejewski.
Źródło: tysol.pl
PR
W razie kryzysu – zadzwoń. Joe Biden o efektach rozmów z Xi Jinpingiem
„Moda” na narkotyki. Śmiertelna pułapka zbiera żniwo wśród młodych Polaków