Papież Franciszek 17 października ponownie dzwonił do proboszcza rzymskokatolickiej parafii w Gazie, o. Gabriela Romanelliego. Ojciec Święty jeszcze raz zapewnił, że modli się za nas i udzielił nam wszystkim błogosławieństwa – mówi duchowny w rozmowie z agencją SIR. Jak dodaje, sytuacja wiernych jest dramatyczna. Ich dom unicestwiają naloty, choć nie są winni działaniom islamskich terrorystów.
Papież zachęcił ponadto do używania jedynej broni w rękach chrześcijan dla promowania pokoju – modlitwy. Prosił także, żeby szczególnie troszczyć się o dzieci.
Romanelli w tej chwili nie znajduje się w Gazie, gdyż wybuch wojny zastał go w okolicach Betlejem i tam też utknął. Bardzo jednak pragnie wrócić do swej parafii, która liczy ok. 100 wiernych. Obecnie przebywa tam ponad 500 ludzi; wielu schroniło się w kościele po tym, jak straciło swe domy. Pośród bombardowań zginęli też ich krewni. – Żyjemy w klatce otoczonej gruzami – mówi proboszcz parafii w Gazie.
Wesprzyj nas już teraz!
Duchowny podkreśla, że obecnie priorytet stanowi ratowanie życia i szczególna pomoc jest udzielana rodzinom z dziećmi. – Ciągłe naloty i ataki rakietowe, masakra w szpitalu anglikańskim, tylko zwiększają strach oraz napięcie – podkreśla duchowny.
Z kolei s. Nabila Saleh, obecna w Gazie, rozmawiając z TV2000, dodaje, iż sytuacja jest bardzo trudna i wkrótce może już zabraknąć jedzenia. – Potrzebujemy wszystkiego, jedzenia, ubrań, wody. Mówią, że wystarczy jedzenia w Gazie jeszcze przez 5 dni lub nawet mniej. Wszędzie słychać huk bombardowań. Pozostajemy z ludźmi, ponieważ we wspieraniu innych widzimy naszą misję. Gdzie mielibyśmy pójść? To jest nasze poświęcenie się Bogu – dać życie za innych, zwłaszcza w trudnych momentach – mówi zakonnica.
KAI/ oprac. FA
Premier Izraela ostrzega Hamas. „Srodze zemścimy się za ten czarny dzień”