Przed tygodniem uczestnicy festiwalu różnorodności w Solingen na własnych skórach odczuli konsekwencje wielokulturowości. Na wydarzeniu doszło do krwawego ataku islamskiego migranta, który odebrał życie kilku osobom i ranił kolejnych pięć. Wśród ofiar ataku znaleźli się… aktywiści na rzecz otwartych granic i zwolennicy masowej migracji.
Do winy za krwawą masakrę przyznał się 26 letni Syryjczyk, Issa Al H., który w sobotę 24 sierpnia sam oddał się w ręce policji. Jak zwraca uwagę hiszpańskojęzyczny portal gaceta.es, młody muzułmanin miał zostać deportowany kilka lat temu, jednak po 6 miesiącach ukrywania się przed służbami uzyskał prawo do azylu na mocy wniosku, jaki pod koniec grudnia 2022 roku złożył w Bielefeld.
Legalizacja pobytu Syryjczyka w Niemczech okazała się mieć tragiczne konsekwencje. W piątek 23 sierpnia islamista zaatakował z nożem uczestników Festynu Różnorodności w tym zachodnio-niemieckim mieście. Podczas, gdy gospodarze imprezy zachwalili ją jako przykład zgodnego współżycia otwartej na migrację społeczności, Issa mordował uczestników imprezy…
Wśród ofiar terrorystycznego ataku znaleźli się orędownicy polityki otwartych granic, chętnie przybywający na lewicowy festiwal. Tragicznie o konsekwencjach propagowanej przez siebie polityki przekonała się Ines W. – farmaceutka, która uczestniczyła w kampanii na rzecz „integracji cudzoziemców” i, według informacji przekazanych przez Rheinische Post, miała opowiadać się za „otwartością” na migrację.
Podobny los spotkał Stefana S. Lokalne medium opisało blisko 60-letniego zmarłego jako „liberalnego, wykształconego mężczyznę”. Przywołując wspomnienia kolegów z byłego miejsca pracy Stefana portal wskazał, że Niemiec został zapamiętany jako otwarty na świat i tolerancyjny mężczyzna.
Źródła: gaceta.es, rp-online.de