Austriackie media obiegła w weekend informacja o tragedii dwojga emerytów z Linzu. Kobieta w wieku 85 lat i mężczyzna w wieku 87 lat zostali zamordowani przez muzułmanina – imigranta z Tunezji. Islamista podejrzewał ich o… prawicowe poglądy.
W doniesieniach ze stolicy landu Górna Austria podkreślane jest bestialstwo sprawcy, który podpalił ciała ofiar oraz fakt, że był to imigrant, który zamieszkał w Austrii 28 lat temu. Lata 80. XX wieku były w Austrii okresem większego otwarcia się na przyjmowanie imigrantów, którzy uzupełniali braki na rynku pracy, dolegliwe dla gospodarki odczuwającej efekt starzenia się społeczeństwa. W tamtych latach Austria była również miejscem ucieczek Polaków po stanie wojennym, którzy poprzez Wiedeń emigrowali do Ameryki Północnej, Australii i Europy Zachodniej. Część naszych rodaków osiedliła się na stałe nad Dunajem. W fali imigrantów z lat 80. dominowali jednak przybysze z Turcji i Afryki.
Wesprzyj nas już teraz!
54-letni Tunezyjczyk po dokonaniu mordu sam zgłosił się na policję i przyznał się do popełnienia przestępstwa. Przedstawił się jako wyznawca islamu. Oznajmił także, że do zamordowania staruszków przygotowywał się planowo. Po wejściu do domu ofiar najpierw zadusił 85-letnią kobietę, a potem zabił jej dwa lata starszego męża. Na końcu podpalił dom, licząc na zatarcie śladów przez ogień. Straż pożarna wezwana została na miejsce pożaru przed południem dzięki zgłoszeniu dokonanemu przez sąsiadów. Pożar zauważono kilkanaście minut przed godziną 10 rano, a już kilka minut po godzinie 10 sprawca zgłosił się na posterunek policji w Linzu.
Ofiary znaleziono w kuchni, gdzie pozostawił je Tunezyjczyk. Morderstwo zostało popełnione w piątek 30 czerwca, ale wiadomość została podana dopiero w dniu następnym. Początkowo nie wykluczano morderstwa na tle rabunkowym.
Opinię publiczną porusza dodatkowo wiadomość, że sprawca dobrze znał swoje ofiary, a osiedlił się w Austrii w 1989 roku. Nie jest to więc reprezentant nowej fali imigracji do Europy tylko osoba, która w europejskiej cywilizacji żyła prawie trzy dekady. Ofiary mieszkały w spokojnej dzielnicy św. Magdaleny w Linzu w domu jednorodzinnym. Bardzo dobrze wspominali też ofiary morderstwa ich sąsiedzi. Codziennie małżeństwo emerytów odwiedzały dorosłe dzieci, których mieli czworo. W 2015 roku zamordowani obchodzili diamentowe gody.
Źródła: „Volksblatt.at”, „Nachrichten.at”, „RIA Nowosti”
Jan Bereza