Warszawska policja analizuje materiał wideo z wtorkowej demonstracji aborcjonistek pod Sejmem. Chodzi o Artykuł 141 Kodeksu wykroczeń mówiący m.in. o używaniu „słów nieprzyzwoitych” w miejscu publicznym. W trakcie protestu jedna z liderek Marta Lempart wielokrotnie krzyczała do mikrofonu liczne wulgaryzmy, które kierowała również w stronę polityków koalicji rządzącej.
„W związku z wczorajszym zgromadzeniem przed Sejmem i wystąpieniem publicznym jednej z liderek demonstracji policjanci z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I jeszcze tego samego dnia wszczęli czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie z artykułu 141” – poinformowała w mediach społecznościowych stołeczna policja.
Artykuł 141. Kodeksu wykroczeń stanowi, że „kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jedna z liderek protestu, Marta Lempart używała w jego trakcie licznych wulagryzmów. – Dostaliście te stołki dzięki nam. Więc teraz je k**** oddajcie, jak się wam poglądy waszego własnego elektoratu nie podobają! (…) Wy jesteście c*** a nie demokraci, wy********! Koalicję poznaje się po tym jak głosuje, a nie gdzieś coś, ktoś z kimś gdzieś tam po cichu podpisał. Wy*********! – wrzeszczała ze sceny.
W pewnym momencie Lempart dostrzegła, że w pobliżu demonstracji przechodzi osoba wyglądająca jak lider Trzeciej Drogi, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. – Podobno tu gdzieś idzie pan Kosiniak-Kamysz, to prawda? Tam idzie! Wy*********! Wy*********! Wy********! – zaczęła krzyczeć ze sceny. Jak się jednak okazało, obok zgromadzenia przechodził…Jacek Gądek, dziennikarz „Newsweeka”, który całe zdarzenie opisał w mediach społecznościowych.
Źródło: interia.pl
PR
„Na **** było dostosowywanie projektu pod was?”. Frustracja aborcjonistek po głosowaniu ws. aborcji