Kandydaci na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej podczas czwartkowej debaty w Brukseli próbowali przekonywać, że dzielą ich istotne różnice w kwestii przyjętego przez Unię Europejską paktu migracyjnego.
Ubiegająca się o reelekcję z ramienia Europejskiej Partii Ludowej obecna przewodnicząca KE Ursula von der Leyen próbowała zaprezentować się jako nastawiona co najmniej sceptycznie wobec hurtowego importu na Stary Kontynent egzotycznych „ubogacaczy kulturowych”. – Jedynie Unia Europejska może decydować o tym, kto może przekroczyć unijne granice a nie przestępcy, jak przemytnicy i handlarze ludźmi, którzy nielegalnie przerzucają migrantów na jej terytorium – deklarowała.
Wesprzyj nas już teraz!
– Potrzebujemy bezpiecznych dróg przybywania do UE na naszych zasadach – mówiła podczas debaty von der Leyen.
Na jej słowa ostro zareagował kandydat socjaldemokratów i obecny komisarz UE ds. zatrudnienia Nicolas Schmit. Stwierdził on, że przemytnicy i handlarze ludźmi to nie jest cały problem dotyczący migracji. Nie przywołał jednak argumentów w postaci wzrostu przestępczości na kontynencie albo niechęci przyjezdnych do podejmowania pracy i asymilowania się. Cytował natomiast ostatnie doniesienia mediów o tym, że UE finansowała i miała świadomość tego, że państwa Afryki Północnej – w tym Tunezja – wywoziły czarnoskórych migrantów m.in. na pustynie i tam ich porzucały.
– Proszę nie mówić, że Unia tak walczy z przestępcami. Ona walczy z migrantami – powiedział Schmit.
Liberał Sandro Gozi odpowiedział mu, że przecież połowa frakcji Schmita, czyli SD, w Parlamencie Europejskim odrzuciła pakt migracyjny, głosując tym samym podobnie jak unijna prawica.
– Jestem po stronie paktu migracyjnego. On nie jest idealny, ale to początek solidarności europejskiej – przekonywał Schmit.
Źródła: PAP, PCh24.pl
RoM