Przewodniczący czeskiego episkopatu sprzeciwił się próbie wprowadzenia ideologii gender do programu nauczania w przedszkolach i podstawówkach. Ustosunkował się w ten sposób do oficjalnej propozycji rewizji ramowych programów edukacyjnych w Czechach.
Dla abp. Graubnera niepokojące jest to, że rewizja programów nauczania wydaje się być przesiąknięta założeniami teorii gender. – Innymi słowy jest to próba zaprzeczenia wszelkim różnicom między mężczyzną i kobietą i rozumienia ich jedynie jako konstruktu społecznego. Usiłuje się więc oderwać ducha od cech cielesnych – dodaje przewodniczący episkopatu.
Abp Graubner zauważa, że prawa człowieka stają się dziś ofiarą ideologicznej kolonizacji, w której główną rolę odgrywa właśnie tzw. teoria gender. Jest ona niezwykle niebezpieczna, ponieważ w celu rzekomego zrównania wszystkich ludzi dąży do zanegowania największej możliwej różnicy, jaka istnieje między żywymi istotami: różnicy płciowej. – Ta fundamentalna różnica stanowi podstawę dla pojawienia się na świecie nowych istot ludzkich. W tym sensie szacunek dla własnego ciała i ciał innych ma kluczowe znaczenie w świetle mnożących się roszczeń do nowych praw promowanych przez teorię gender. Ideologia ta zakłada społeczeństwo bez różnic płciowych, eliminując w ten sposób antropologiczne podstawy rodziny – podkreśla praski hierarcha. Przewodniczący czeskiego episkopatu przypomina, że nie wolno ignorować czynników biologicznych. – Tylko uznając i akceptując tę różnicę we wzajemności, każda osoba może w pełni odkryć siebie, swoją godność i tożsamość – dodaje abp Graubner.
Wesprzyj nas już teraz!
W komentarzu do rewizji ramowych programów edukacyjnych zwraca on również uwagę na inne kwestie. Przestrzega na przykład przed pochopnym wprowadzeniem do szkół treści dotyczących zmian klimatycznych, „skoro nawet uznani eksperci i naukowcy z wielu dyscyplin nie są w stanie znaleźć jasnego konsensusu w sprawie przyczyn i konsekwencji złożonych i zawiłych procesów zmian klimatu”.
Abp Graubner wzywa też do ostrożności w nauczaniu na temat dezinformacji. Stwarza to bowiem pole do tłumienia wolności słowa i do promowania trendu określanego mianem „cancel culture” – „kultury unieważniania”. Rozpoznanie dezinformacji tymczasem często nie jest łatwe. Natomiast walka z dezinformacją bywa nadużywana, by ograniczyć wolną debatę, zdyskwalifikować rozmówcę i powstrzymać rozpowszechnianie informacji. Tytułem przykładu prymas Czech przypomina o doniesieniach na temat pochodzenia koronawirusa z jednego z azjatyckich laboratoriów. Początkowo uznano to za dezinformację, „chociaż później wykazano, że jest to prawdziwa hipoteza”.
Źródło: Krzysztof Bronk / Vatican News PL / KAI
Rafał Ziemkiewicz: w Polsce nie istnieje coś takiego jak „społeczność LGBT”