29 czerwca 2024

Nie pociągała nas demokracja liberalna, nie pociągało nas to, że większość może zmieniać dowolnie cokolwiek chce, ustalać porządek wartości bądź to, że tego porządku w ogóle nie ma. Nie, chcieliśmy właśnie coś zachować. Chcieliśmy odtworzyć i zachować to, co było dobre w naszej cywilizacji – mówił o początkach obchodzącego ćwierćwiecze działalności Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi jeden z jego współzałożycieli, wiceprezes Sławomir Skiba.

 

– Studenci, którzy chcą coś robić, chcą działać, spotykają się, poznają świat. Początek lat 90., ludzie spragnieni wolności; ludzie, którzy wolność „kochają i rozumieją” – tak Sławomir Skiba opisywał pokrótce grupę osób, które zakładały Stowarzyszenie oraz realia towarzyszące początkom organizacji. – Ci młodzi ludzie spotykają się na studiach, czytają prasę najróżniejszą, ale niekoniecznie tę głównego nurtu – zachwyconą „liberalno-demokratycznym światem”, który powstaje. I nagle rodzi się w nas taki zamysł: czy tego właśnie chcemy, czy to są nasze marzenia, także jako ludzi wierzących?

Wesprzyj nas już teraz!

Studenci, jeszcze nie tak dawni licealiści, zastanawiali się nad zaangażowaniem, któremu mogliby i chcieli poświęcić się w pełni. Zarysowaną wówczas na horyzoncie wolność Polski woleli osadzić w trwałych wartościach. Poglądami na ustrój i porządek kształtującego się na nowo po okresie PRL państwa bliscy byli idei propagowanych na łamach ówczesnego „Najwyższego Czasu”.

Nie pociągała nas demokracja liberalna, nie pociągało nas to, że większość może zmieniać dowolnie cokolwiek chce, ustalać porządek wartości bądź to, że tego porządku w ogóle nie ma. Nie, chcieliśmy właśnie coś zachować. Chcieliśmy odtworzyć i zachować to, co było dobre w naszej cywilizacji. Stąd myśli śp. Artura Górskiego, nasze spotkania, rozmowy, kontakty, środowisko studentów, rozmów w kawiarniach czy przy piwie, a i również debat ideowych, których dzisiaj tak bardzo brakuje – opowiadał wiceprezes SKCh.

Generalne wnioski z tych koleżeńskich dysput wskazywały, że świat zachodni – a wraz z nim odradzająca się i zachłystująca otwarciem na Zachód Polska – nie zmierzają w dobrą stronę. Ideowa tożsamość środowiska zaczęła krystalizować się wokół myśli konserwatywnej, czyli wbrew wiodącemu przekonaniu o dziejowym determinizmie oraz nieuchronności przyjęcia modelu lewicowo-liberalnego.

Młodzi ludzie angażują się w działalność środowiska związanego z pismem „Pro Fide Rege et Lege”, czyli propagującego myśl monarchistyczną. Jednym z czynników mobilizujących i wzmagających determinację do pójścia w działalność społeczną był demokratyczny powrót do władzy komunistów w 1993 roku, przypieczętowany objęciem fotela prezydenckiego przez Aleksandra Kwaśniewskiego 2 lata później. Odpowiedzią była m.in. demonstracja w Krakowie pod hasłem „Kwas jest żrący”, udział w debacie konstytucyjnej, spektakularny protest przeciwko hucznym, oficjalnym obchodom rocznicy krwawej, wywracającej ład państwowy „rewolucji francuskiej”.

W połowie lat 90. młodzi krakowianie spotkali Leonardo Przybysza, Brazylijczyka polskiego pochodzenia. Na prośbę prof. Plinia Correa de Oliveiry, twórcy międzynarodowego ruchu Tradycja – Rodzina – Własność (TFP) przyjechał on do ojczyzny swoich przodków by nawiązać kontakty i współpracę z katolikami o konserwatywnych poglądach. Do grupy studentów mocno przemówił zawarty w dziele założyciela TFP spójny opis wielowiekowego procesu rewolucyjnego niszczącego chrześcijański świat. Przemówił tym mocniej, że diagnozie towarzyszyła koncepcja przeciwstawienia się destrukcji. Jest ona oparta na przeświadczeniu, że wraz z wejściem Chrystusa – Boga Człowieka w historię świata nastąpiła zasadnicza zmiana. – On przemienia świat. Zmienia go tak gruntownie, że powstaje cywilizacja. Z barbarzyńców rodzą się narody chrześcijańskie. Barbarzyńcy, którzy byli na wiele niższym poziomie niż Rzymianie, Grecy, Żydzi, przychodzą do Rzymu, przyjmują chrześcijaństwoGalowie, Germanowie, Słowianie czy Hunowie – i poprzez to, że się z nim stykają, zaczynają tworzyć rzeczy niesamowite. Otrzymują cywilizacyjny impuls – wskazał Sławomir Skiba.

Pan Bóg chce, żeby chrześcijanie, którzy przychodzą, zachowali ze świata antycznego to, co najlepsze, [odrzucając] jednocześnie całą dekadencję i degrengoladę. (…) Dzisiaj możemy przez analogię powiedzieć: dlaczego upadł Rzym? Dlatego, między innymi, że dopuścił do upadku rodziny – zauważył.

Rozmówca Jana Pospieszalskiego nawiązał do myśli dr. de Oliveiry o tym, że kontrrewolucjonista to ten, kto zna rewolucję i zna kontrrewolucję, nienawidzi procesu rewolucyjnego, a z miłości do kontrrewolucji uczynił oś swojego życia. – Sercem kontrrewolucji jest katolicyzm – podkreślił.

W czasach Sługi Bożego księdza Piotra Skargi najsilniejszym przejawem ducha rewolucyjnego był protestantyzm. W pismach jego ideologów znajdziemy egalitaryzm, komunizm, pacyfizm, podważanie struktur społecznych. Patron Stowarzyszenia możliwość walki z herezjami odnalazł w organizacji, strukturze Towarzystwa Jezusowego. – Stowarzyszenie i pragnienie walki jest tym, co nas funduje, w oparciu o myśl de Oliveiry i we współpracy z naszymi kolegami z ruchów obrony Tradycji, Rodziny i Własności – podkreślał wiceszef SKCh.

Od strony religijnej istotnym oparciem kształtującego się środowiska jest duchowość świętego Ludwika Marii Grignon de Montfort oraz jego „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, a także treść fatimskich objawień Matki Bożej, myśli świętych Bonawentury czy Maksymiliana.

Od pierwszych lat działalności SKCh przyjęło metodę bezpośredniego docierania do potencjalnych wspierających – korespondencyjnie, z czasem też za pośrednictwem poczty elektronicznej. W stosunkowo krótkim czasie powstała pokaźna baza darczyńców. Kolejnymi owocami było m.in.  wielkonakładowe, wciąż ukazujące się pismo „Przymierze z Maryją”, kolejne akcje społeczne, między innymi odnoszące się do projektów legalizacji związków jednopłciowych czy akcesji Polski do Unii Europejskiej. – Wystąpiliśmy wtedy z manifestem, który opublikowaliśmy jako płatne ogłoszenie na stronach „Rzeczpospolitej”. Wystąpienie nosiło tytuł: „Unia Europejska – ostatnia deska ratunku czy pocałunek śmierci dla chrześcijańskiej Polski” – wspominał wiceprezes Sławomir Skiba. – Byliśmy przeciwnikami wstępowania do takiej Unii. Stało się jak się stało, ale daliśmy świadectwo. Kiedy porównamy to, co stało się faktycznie z naszymi przewidywaniami, to one sprawdziły się w 110 procentach – podkreślał.

We mnie, ani – jak myślę – w żadnym z nas nie było takiego poczucia „a nie mówiłem” wtedy gdy sprawdzały się te czarne scenariusze. Po pierwsze, wszyscy cierpimy z tego powodu, że sprawy zmierzają w taką, a nie inną stronę. Szkody są niewymierne – zauważył, wspominając niewykorzystane szanse obozu Zjednoczonej Prawicy z ostatnich ośmiu lat. Jedna z najpoważniejszych – a zarazem najbardziej brzemiennych w skutki z powodu grzechu zaniechania – dotyczyła cywilizacyjnego fundamentu pełnej ochrony życia człowieka.

Sławomir Skiba zwrócił uwagę na „pisaną bądź niepisaną” współpracę pasterzy Kościoła w Polsce z poprzednim obozem władzy w sprawie powstrzymania projektu „Stop Aborcji” z 2016 roku. Pod pretekstem zapisu o karalności matek zabijających dzieci poczęte, inicjatywa ustawodawcza współinicjowana i wspierana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi została cynicznie „utrącona” rok po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość oraz koalicjantów. – Ilekroć przegrywa prawica, przegrywają katolicy, to dzieje się tak dlatego, że są niekonsekwentni; dlatego, że się boją, nie wierzą we własne siły, zaczynają liczyć głosy – zauważył, powołując się na przykład króla Dawida, którego największym grzechem okazało się zdawanie na własne siły, zamiast oparcia na Panu Bogu.

W puencie rozmowy Jan Pospieszalski spytał o perspektywy stojące przed SKCh: – Czy dziś, z perspektywy 25 lat, patrząc na rozliczne dzieła, które udało się zrealizować, na tę wielką społeczność, na to, iż także historia przyznaje, że mieliście rację; że ten rodzaj przenikliwego spojrzenia na historię, ale z perspektywy doświadczeń innych krajów też może o nas mówić dzisiaj, o nas samych, o to, w jakim miejscu dzisiaj jest Polska – czy zatem w tej chwili, w której jesteście jako stowarzyszenie, uznaje pan: „OK, możemy siąść na laurach, mamy dwa studia, sieć wspierających, dorobek filmowy, i tak dalej…”. Co zrobić, żeby wobec tego, co nas czeka, wzmocnić wysiłki i znaleźć odpowiedź na to, co jeszcze przed nami?

Jeden z liderów SKCh wskazał w tym miejscu na biblijną zasadę, której realizacja jest warunkiem koniecznym dla powodzenia misji społecznej katolików. – Nie możemy zaprzestać walczyć. Naszą racją bytu jest walka w obronie Kościoła świętego, w obronie cywilizacji chrześcijańskiej. Kiedy tracimy z pola widzenia walkę w obronie cywilizacji, przegrywamy – wnioskował.

– Kiedy upadli templariusze? Gdy skupili się na samych sobie, zaczęli myśleć, jaką są potęgą i zapomnieli o swoim powołaniu. Kiedy przegrali krzyżowcy na Bliskim Wschodzie, utracili Królestwo Jerozolimskie? Gdy się w nim rozsiedli i rękami swych poetów zaczęli pisać, że to są te wymarzone czasy biblijne, kiedy „jagnię koło lwa siądzie…”. I oni się poczuli już tam jak w niebie – zauważył Sławomir Skiba.

 – Kiedy uwierzymy w to, że w poczuciu bezpieczeństwa możemy już przejść do auto-adoracji na tym świecie, tworząc sobie ułudę raju ziemskiego, to przegraliśmy. Naszym powołaniem na tym świecie jest walka i ciągła czujność – „Bądźcie nieskazitelni jak gołębie i przebieli jak węże” (por. Mt 10, 16). Jeśli choć na chwilę zapomnimy o tym, że mamy być roztropni, a zło jest i czyha tylko na nasze słabości, automatycznie przegrywamy – podsumował wiceprezes SKCh.

 

Źródło: PCh24.pl

Not. RoM

„Po ludzku to nie powinno się udać. Ale Matka Boża czuwa nad nami każdego dnia”. Piotr Doerre na 25 lat SKCh

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie