10 sierpnia 2021

Zofia Kossak-Szczucka. Sprawiedliwa wśród pisarzy świata

(Goście Ludwika Konarzewskiego-seniora (pierwszy od prawej z osób dorosłych) przed Pensjonatem Bucznik ok. 1927 r. - druga od prawej Zofia Kossak-Szczucka. Fot. Archiwum rodziny Konarzewskich, domena publiczna vi)

Uchodzi za czołową reprezentantkę literatury odwołującej się do wartości chrześcijańskich – całkiem słusznie. Zofia Kossak-Szczucka (1899–1968), po drugim mężu Kossak-Szatkowska, była wierna katolicyzmowi przez całe życie. A los nie szczędził jej ciężkich doświadczeń, z których najlżejsze niejednemu dałoby powód do wzięcia rozbratu z Panem Bogiem.

 

Oswojona ze śmiercią

Wesprzyj nas już teraz!

Pierwsze ciosy spadły na przyszłą pisarkę już w dzieciństwie – straciła wówczas dwóch braci: Stefan zmarł, przeżywszy 8 miesięcy, a 12-letni Witold utopił się w Wieprzu; jako dorosła kobieta – dwóch kolejnych: w 1917 r. 16-letniego Wojciecha pokonał wyrostek robaczkowy, zaś w 1938 r. „zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach” (J. Mrożek-Myszkowska, „Dziedzictwo” Zofii Kossak…), tuż po czterdziestce, Zygmunt.

Z chwilą wybuchu II wojny światowej autorka Krzyżowców była już dość mocno oswojona ze śmiercią, która zabrała jej nie tylko całe rodzeństwo, ale i pierwszego męża, Stefana Szczuckiego, i pierworodnego syna Juliusza.

Trwałe szczęście w trapiących ją nieszczęściach znajdzie prozaiczka u boku drugiego małżonka, Zygmunta Szatkowskiego (ślub w 1925). Szatkowscy przeżyją ze sobą ponad 40 lat, najpiękniejsze – w Górkach Wielkich.

 

Poszukiwana przez gestapo

Do Górek Wielkich na Śląsku Cieszyńskim zawitają kresowi ziemianie, uciekinierzy z Wołynia, na skutek zamieszek rewolucyjnych 1917 roku. Porządki wprowadzane przez bolszewików na obszarze niegdysiejszej Rzeczpospolitej szlacheckiej, skąd uszła z dziećmi w przebraniu chłopki, opisze Zofia w swoim debiucie książkowym Pożoga (1922). Jednak, szybko wrastająca w lokalne problemy, zafascynowana przeszłością regionu heroicznie trwającego przy polskości, pisarka porzuci temat zagrożeń płynących z komunizmu na rzecz walki z ekspansją niemczyzny na Śląsku. Jej zbiór opowiadań z 1932 r. Nieznany kraj, ukazujący Niemców jako prześladowców Polaków, doprowadzi niemiecką opinię publiczną do szewskiej pasji, zaś autorce przyniesie uznanie rodaków (Nagroda Śląska za rok 1932).

Nic dziwnego, że pisarka demaskująca zaborcze zakusy ziomków Bismarcka, zabiegająca (skutecznie!) o otworzenie polskiego gimnazjum w Bytomiu (w międzywojniu leżącym w granicach Niemiec) we wrześniu 1939 r. znalazła się na liście osób poszukiwanych przez gestapo.

 

Antysemitka (?) ratująca Żydów

W 2007 r. ukazał się polski przekład książki Carli Tonini Czas nienawiści i czas troski. Zofia Kossak-Szczucka – antysemitka, która ratowała Żydów. Zawrzało nad Wisłą. „Jest Kossak wzorcowym przykładem polskiego antysemityzmu, który (…) nie przywdziewał morderczej maski” – twierdził S. Buryła („GW”); „Zofia Kossak była (…) antysemitką. (…). To, co pisała (…), mieści się w pojęciu antysemityzmu” – przekonywała C. Tonini w rozmowie z P. Zychowiczem („Rzeczpospolita”); „Ona nigdy nie była antysemitką” – zapewniał W. Bartoszewski.

W pozornie nierozstrzygniętym sporze pt. „Była czy nie była antysemitką?” przyznajmy rację podmiotowi, który już w 1982 zabrał głos w mającej się w przyszłości odbyć w Polsce dyskusji, odznaczając Z. Kossak medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” za działalność w Żegocie, tj. konspiracyjnej Radzie Pomocy Żydom (RPŻ uratowała ok. 3,5 tysiąca osób pochodzenia semickiego, zagrożonych przez hitlerowców). Jak powszechnie wiadomo, Yad Vashem, Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu, specjalizuje się w honorowaniu antysemitów…

 

Święta w Oświęcimiu

5 X 1943 r. pisarka, nierozpoznana przez gestapo, trafiła tam, gdzie Niemcy „rozwiązywali kwestię” narodu, którego przedstawicieli usiłowała ratować w ramach Żegoty – do Oświęcimia. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że kilka miesięcy wcześniej zginął tu jej drugi syn z pierwszego małżeństwa – Tadeusz.

W kacecie, z którego wyrwał ją chyba tylko cud Boski, konspiratorka spędziła swoje najgorsze Święta Narodzenia Pańskiego, odnotowane w obozowych wspomnieniach Z otchłani (1946): „Noc jest piękna, wigilijna. Druty brzęczą swą melodię upartą i złą. Drzewko lagrowe, wielka jedla obwieszona żarówkami, błyszczy na Lagerstrasse. Światło jej rzuca blask na leżącą opodal kupę trupów (…). Wydaje się, jak gdyby szatan w swym szyderstwie zatlił to drzewko trupom w upominku. Wiatr (…) kołysze gałęziami jodły. Gęsto zawieszone żarówki stukają o siebie, można sądzić, że to diabeł śmieje się i klaszcze w dłonie…”.

 

Zwyczajna święta

Zofia z Kossaków zmarła w 1968 r., w dniu upamiętniającym dzień, w którym szykował się na śmierć jej Mistrz: w Wielki Czwartek. Powieściopisarka zapisała się w sercach znajomych tak, jak brzmi tytuł wspomnień jej poświęconych: Zwyczajna świętość (oprac. K. Heska-Kwaśniewicz). Literat umiera jednak nie z chwilą ustania procesów biologicznych w jego ciele, ale od momentu, kiedy przestaje być czytany. Chciałoby się wierzyć, że nad twórczością Zofii Kossak-Szczuckiej, niedocenianą w III RP, na krótko obecną w kanonie lektur szkolnych (rządy R. Giertycha w resorcie edukacji), nie zawisło widmo śmierci.

 

Mariusz Solecki

Tekst pierwotnie został opublikowany na portalu PCh24.pl w roku 2015

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie