Klimatyzm powoduje depresje i stany lękowe, wypełniając gabinety terapeutów głównie młodymi ludźmi, zauważył tygodnik „Polityka”. Lewicowe pismo odpowiedzialnością za wysyp problemów psychicznych obarcza jednak enigmatyczne „zmiany klimatu”, tak jakby depresję miały wywoływać fale upałów, a nie nieustanna medialna histeria.
Tegoroczne lato, już tradycyjnie, mija w atmosferze nieustannego straszenia katastrofą klimatyczną. Pisane w dramatycznym stylu artykuły, opatrzone krzykliwymi tytułami i sugestywnymi grafikami mają dowodzić nieuchronności czekającej nas apokalipsy. Celowe rozsiewanie paniki, obliczone na urabianie opinii publicznej, posiada jednak ukryte koszty zdrowotne, które coraz trudniej zamieść pod dywan.
I tak tygodnik „Polityka” przyznaje, że zmiany klimatu niosą zmiany również w ludzkiej psychice. Na jego łamach Joanna Cieśla pisze o „depresji klimatycznej”, nowej quasi jednostce chorobowej, dotykającej głównie młodych ludzi. Perspektywa topnienia lodowców, zalewania wysp, narastających kataklizmów pogodowych ma trafiać do wyobraźni, latami wzbudzając dreszcz u co bardziej wrażliwych. I choć psychologowie jeszcze nie stawiają takiej diagnozy, to od jakiegoś czasu zauważają u części pacjentów zjawisko głębokiego smutku, wręcz rozpaczy związanej z bezradnością wobec zachodzących zmian.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wynika z artykułu, rozwój „depresji klimatycznej” wiąże się bezpośrednio z obcowaniem z treściami dotyczącymi kryzysu klimatycznego. Przykładowo, problemy jednej z bohaterek tekstu, pani Marzeny, zaczęły się w 2018 r., kiedy w „Wyborczej” przeczytała wywiad z fizykiem i aktywistą klimatycznym, prof. Szymonem Malinowskim. Od tamtej pory „pochłaniała kolejne publikacje, raporty, książki, surfowała przez specjalistyczne serwisy”. Efekt? „W końcu przestała sobie dawać radę”, a oprócz męża nikt ze znajomych nie był w stanie jej zrozumieć. ”To osamotnienie wpychało panią Marzenę w jeszcze głębszy lęk i poczucie bezradności” – czytamy.
Tygodnik przypomina, że „wysyp” zapotrzebowania na fachową pomoc w silnych lękach o przyszłość i złości przyszedł w Polsce w 2019 r. Właśnie w tym roku działający pod auspicjami ONZ Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) opublikował raport dotyczący oceanów i kriosfery. Na ulice wyszły młodzieżowe Strajki Klimatyczne, a gabinety specjalistów zapełniły się młodymi ludźmi.
Wpływ na kondycję psychiczną mają również wyśrubowane standardy zeroemisyjności. Jak przekonuje dr Marzena Brudziszewska z Wydziału Psychologii UW, wśród młodych ludzi panuje „wstyd, złość czy poczucie winy, że prawie nikt nie żyje tak ekologicznie, jakby chciał”. Ale w gabinetach słychać również dużo mroczniejsze zwierzenia, jak np. nienawiść do rodzaju ludzkiego, pragnienie by ludzkość pochłonęła katastrofa.
Biorąc pod uwagę depopulacyjne wynurzenia globalistów, znane co najmniej od lat ’60 XX w. warto zastanowić się, czy fala „klimatycznej depresji”, skutkująca nienawiścią do siebie i własnego gatunku to wyłącznie skutek uboczny walki z klimatem, czy może…jej zamierzony rezultat.
Piotr Relich
Nadchodzi totalne zniewolenie?! Ta publikacja rozwieje wątpliwości – zapraszamy na konferencję