13 stycznia 2017

Tryumf relatywizmu i prymat sumienia nad religią. Oto obraz współczesnych Polaków

(FOT. DAREK GOLIK / FORUM)

Postępowanie zgodnie z zasadami wyprowadzonymi z nauczania moralnego Kościoła nie stanowi dziś zbyt popularnego modus vivendi. Dominuje etyka sytuacyjna i kierowanie się własnym zdaniem, czy oceną sytuacji. Taki obraz wyłania się z opublikowanych przez CBOS wyników badań dotyczących polskiej religijności.

Jedynie co piąty badany wyraża przekonanie, że należy mieć wyraźne zasady moralne i nigdy od nich nie odstępować – wynika z najnowszego badania CBOS. Tyle samo ankietowanych uznaje katolickie zasady moralne za najlepszą i wystarczającą podstawę współczesnej moralności. Największą grupę – 46 proc. – stanowią ci, którzy uważają, iż katolickie zasady moralne są w większości słuszne, lecz nie ze wszystkimi z nich się zgadzają.

Wesprzyj nas już teraz!

W opublikowanym 12 stycznia badaniu analitycy CBOS zauważają, że religia staje się coraz mniej zinstytucjonalizowana i w coraz większym stopniu ulega indywidualizacji. W latach 2005–14 odsetek osób, deklarujących się jako wierzące i stosujące się do wskazań Kościoła, zmniejszył się z 66 proc. do 39 proc., przybyło natomiast tych, które twierdzą, że wierzą na swój własny sposób.

Okazuje się jednak, że choć aż 92 proc. respondentów uznało się za osoby wierzące, to tylko 43 proc. zadeklarowało regularne, przynajmniej cotygodniowe, uczestnictwo w praktykach religijnych. Na naszych oczach upowszechnia się wyraźnie model określany mianem „wierzący – niepraktykujący”. O ile dla socjologa twór ten ma z pewnością pewną wartość opisową, to jednak w kontekście nauki Kościoła (przykazanie mówiące o świętowaniu niedzieli) stanowi poważny problem i rodzi pytania o jakość wiary osób unikających praktyk religijnych. Czyż bowiem można być katolikiem bez czerpania ze źródła jakim jest uczestnictwo w Eucharystii?

Niestety coraz więcej  „polskich katolików za ostateczną instancję w ocenie dokonywanych wyborów moralnych uważa… samych siebie, na co wskazują opublikowane właśnie wyniki badań. Upowszechnia się zatem przekonanie, iż to nie stałe zasady, ale sytuacja, okoliczności, czy własny osąd powinny wpływać na postępowanie. Podsumowując, być może nieco złośliwie taką postawę, może powiedzieć, że dla wielu „polskich wierzących” postępuje w myśl maksymy – to są moje zasady, jeśli Ci się nie podobają mam inne na każdą okazję.


Przekonanie, że należy mieć wyraźne zasady moralne i nigdy od nich nie odstępować, wyraża jedna piąta badanych (21 proc.). Dla dwukrotnie wyższego odsetka (39 proc.) posiadanie jednoznacznych zasad moralnych są wprawdzie pożądane, ale dopuszczają oni, by w pewnych sytuacjach zasady te uznać za nieobowiązujące. Co piąty badany (20 proc.) stoi na stanowisku, że dobrze jest mieć stałe zasady, ale złożony charakter życia codziennego zmusza do pewnych przewartościowań, a więc w określonej sytuacji odstąpienie od nich nie jest niczym złym. Niespełna co ósmy dorosły Polak (12 proc.) opowiada się za postępowaniem całkowicie uzależnionym od sytuacji. W opinii tej grupy respondentów bezzasadne jest odgórne ustalanie reguł moralnych.

Ubyło respondentów opowiadających się za koniecznością pewnej, niezależnej od jednostek, kodyfikacji zasad i w związku z tym ustalenia jasnych kryteriów dobra i zła. Zmalała (z 20 do 11 proc.) liczba badanych sądzących, że o tym, czym jest dobro, a czym zło, powinno decydować przede wszystkim społeczeństwo. Jednocześnie znacząco zwiększyła się (z 57 do 69 proc.) grupa osób przekonanych, że rozstrzyganie o dobru i złu powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka.

Wszystko to prowadzi do widocznej i postępującej relatywizacji pojęć dobra i zła – co jest oczywistą konsekwencją przyjęcia postawy uzależniającej ocenę moralną od indywidualnego oglądu sprawy. O ile praktykujący religijne kilka razy w tygodniu uznają, że źródłem zasad etycznych jest w pierwszej kolejności Bóg (uważa tak 59 proc. z nich), to już dwie trzecie chodzących do kościoła raz na tydzień uważa, że rozstrzyganie o dobru i złu powinno być wewnętrzną sprawą każdego człowieka! Jeszcze częściej przekonanie takie wyrażają respondenci praktykujący rzadziej niż raz w tygodniu i w ogóle niepraktykujący (od 71 proc. do 77 proc.).

Korelacja między porzucaniem praktyk religijnych, a hołdowaniem relatywizmowi moralnemu jest zatem aż nadto widoczna. Ta zależność nie zaskakuje, trudno bowiem sobie wyobrazić, aby statek nie dający posłuchu nawigacji mógł płynąć na właściwym kursie.

To, że moralność – jakkolwiek rozumiana − nie musi wynikać z religii, wyraźnie pokazują opinie badanych na temat związków między moralnością a religią. Ponad trzy czwarte Polaków (78 proc.) uważa, że religia nie musi uzasadniać słusznych nakazów moralnych, chociaż − jak wynika z deklaracji − w życiu sporej części z tych osób (30 proc. ogółu) rzeczywiście je uzasadnia. W ostatnich latach wyraźnie wzrasta odsetek respondentów twierdzących, iż nie czują potrzeby uzasadniania moralności przez religię, gdyż wystarczy im do tego własne sumienie (od 2013 wzrost o 7 punktów procentowych, a od 2009 – o 15 punktów).

O braku konieczności uzasadniania norm moralnych przez religię mówi trzy piąte spośród głęboko wierzących, ponad trzy czwarte wierzących oraz zdecydowana większość niewierzących (97 proc.). Analitycy CBOS zwracają uwagę, że o religijnym uzasadnieniu nakazów moralnych jako jedynie słusznym mówi ponad połowa biorących udział w Mszach i nabożeństwach kilka razy w tygodniu (53 proc.).

Opisane procesy przekładają się m. in. na sferę edukacji i wpajanemu dzieciom i młodzieży podczas procesu wychowania kodeksu moralnego. Warto zapytać, czy osoby deklarujące się jako wierzące upatrują w katolickich zasadach etycznych zagrożenia, skoro blisko połowa badanych uważa, że wychowanie w polskiej szkole powinno opierać się na „ogólnoludzkim humanizmie, odwołującym się do zasad wspólnych”, uznawanych zarówno przez wierzących, jak i niewierzących?

Jedynie co siódmy badany (14 proc.) sądzi, że podstawę wychowania w szkole powinny stanowić wartości i normy wynikające z etyki katolickiej głoszonej przez Kościół. Nieco mniejszy odsetek respondentów (11 proc., spadek o 2 punkty) wskazał w tym kontekście na szerzej rozumianą etykę chrześcijańską. 8 proc. ankietowanych normy i wartości propagowane w szkołach państwowych oparliby na etyce wypracowanej w ramach różnych religii.

Badanie „Aktualne problemy i wydarzenia” przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich ( face-to-face) wspomaganych komputerowo (CAPI) w dniach 4–13 listopada 2016 roku na liczącej 1019 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

KAI, luk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie