29 października 2021

Wspólnota Sant’Egidio i jej wizja świata

(Andrea Riccardi, założyciel Sant'Egidio. Fot. POOL New / Reuters / Forum)

Wspólnota Sant’Egidio (wspólnota św. Idziego), o której ostatnio zrobiło się głośno w związku z promocją „postępowego” kardynała Matteo Zuppi na następcę papieża Franciszka, jest ruchem bardzo dobrze usytuowanym w polityce międzynarodowej. Aktywnie realizuje założenia oenzetowskich programów, jednocześnie prowadząc zakulisowe działania zmierzające do protestantyzacji Kościoła katolickiego.

 

– Pamiętam, jak w latach 70., kiedy pojechałem do Holandii, wszyscy pytali mnie: „Czy jesteśmy wspólnotą charytatywną czy wspólnotą duchową?” Zawsze odrzucaliśmy taką definicję. Mocnym punktem wspólnoty Sant’Egidio jest to, że jesteśmy grupą aktywną i nie ograniczamy naszej działalności. Jej osią jest nasza duchowość, modlitwa i liturgia. To jest główny aspekt. Wyznajemy sentencję „ora et labora”. To jest nasza synteza. Nie moglibyśmy dotrzymać pewnych dość skrajnych zobowiązań na rzecz pokoju, biednych itd., gdybyśmy nie mieli tych korzeni – tak założyciel grupy, profesor Andrea Riccardi tłumaczył w wywiadzie dla watykanisty Johna Allena.

Wesprzyj nas już teraz!

Dziennikarz podkreślił, że wiele osób uważa świecki ruch kościelny, prowadzący równoległą do Watykanu dyplomację, mianem „postępowego, co oznacza, że ​​w pewnym sensie reprezentuje lewe skrzydło Kościoła”.

 

„Chodźcie i módlcie się”

Riccardi zaprotestował, wskazując, że określeń „lewicowy” czy „prawicowy” – charakterystycznych dla opisu partii politycznych – nie można używać w odniesieniu do organizacji kościelnych i Kościoła w ogóle. – W historii Kościoła można znaleźć wiele postaci, które to podkreślały. Na przykład Romolo Murri, wielka osobistość włoskiego katolicyzmu, który był jednocześnie lewicowy, postępowy, a nawet ekskomunikowano go i trafił do faszystów. Dlatego boję się tych określeń. Powiedziałbym dwie rzeczy. Jeśli zapytasz mnie: „Andrea, jaka jest linia Sant’Egidio?”, wskazałbym, że staramy się mieć kilka punktów odniesienia: Słowo Boże, liturgię, troskę o biednych. Staramy się stać po stronie ludzi, zrozumieć ich rzeczywistość, a więc nie zamykać się. I wreszcie mamy horyzont globalny. Jeśli to znaczy być postępowym, to jesteśmy bardzo postępowi. Wszystko może stać się ideologią, czyż nie? Ideologią może stać się także „franciszkanizm” – odparł.

Riccardi miał niespełna 20 lat, gdy założył ruch katolików świeckich w 1968 r. Podkreślał wielokrotnie, że zebrał grupę licealistów, aby „słuchać i wspólnie wcielać w życie Ewangelię”, a „odniesieniem dla nich była pierwsza wspólnota chrześcijańska z Dziejów Apostolskich i postać św. Franciszka z Asyżu”.

Grupa bardziej się zaangażowała społecznie, gdy w Neapolu w 1973 roku wybuchła epidemia cholery. Z czasem ludzie, którzy poznali wspólnotę, zaczęli zakładać podobne organizacje we własnych krajach, począwszy od Europy przez Afrykę po obie Ameryki.

W 1974 r. kardynał Ugo Poletti, wikariusz generalny Rzymu, zwołał konferencję diecezjalną na temat problemów społecznych w mieście. To właśnie dzięki udziałowi w niej grupa młodych ludzi, wynajmujących lokale w centrum miasta, ale pracujących na obrzeżach stolicy, stała się bardziej znana opinii publicznej. Kiedy karmelitanki opuściły zawilgocony klasztor przy kościele św. Idziego w dzielnicy Trastevere, młodym działaczom wynajęto lokum za grosze.

Gdy ludzie pytali wówczas Riccardiego, o co chodzi w jego wspólnocie, powtarzał: „Chodźcie i módlcie się z nami”. Członkowie grupy koncentrowali się na jak najprostszym odczytaniu Pisma Świętego. Z czasem wspólnota przekształciła się w sieć mniejszych wspólnot w miastach na całym świecie, skupiając się, oprócz lektury Biblii, na pomaganiu ubogim. Na przykład organizowała zajęcia pozaszkolne, podczas których dokształcano dzieci z uboższych rodzin. Grupa podkreślała, że dla nich najważniejsza jest miłość do ubogich, prymat modlitwy oraz wyraźne okazywanie miłosierdzia chorym i grzesznikom.

 

Polityka i dyplomacja równoległa

Dość szybko ruch zaangażował się w działania polityczne, organizując dyplomację równoległą do prowadzonej przez watykański Sekretariat Stanu. Z czasem do siedziby wspólnoty w Rzymie zaczęły zjeżdżać głowy państw, premierzy i szefowie gangów, różnych grup zbrojnych z Afryki czy Azji i Ameryki Południowej. Goszczono m.in. prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej Faustina-Archange Touadéra, który miał przyjechać w celu omówienia procesu pokojowego po podpisaniu porozumienia politycznego w siedzibie Sant’Egidio w Rzymie w 2017 roku. Regularnie odwiedzała ich kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Podczas obchodów 50-lecia powstania wspólnoty w Nowym Jorku arcybiskup Bernardito Auza, obserwator watykański przy ONZ, mówił, że wyróżniającą cechą Sant’Egidio są członkowie, którzy „uznają, że cały świat jest ich sąsiedztwem i każdy potrzebujący jest ich bliźnim, a każda ofiara wojny jest ich siostrą, a każda ofiara ucisku jest ich bratem, a każde umierające z głodu dziecko jest ich własnym dzieckiem, a każde dziecko, które nigdy nie było w szkole, jest ich własnym uczniem, a każdy starszy biedny i opuszczony jest własnym rodzicem, a każdy krok, który musimy podjąć, musi być krokiem w celu osiągnięcia pokoju”.

Oficjalnie wspólnota niesie pomoc ubogim dzieciom, osobom starszym, żyjącym samotnie, niepełnosprawnym, bezbronnym, chorym, a w ostatnich latach – imigrantom, tworząc specjalne korytarze humanitarne. Zawarła porozumienie – obok organizacji protestanckich – z rządem włoskim i sprowadza migrantów drogą powietrzną, pozyskując przy tym liczne dotacje i fundusze oenzetowskie. Grupa apeluje, by lokalne wspólnoty podpisały podobne umowy z władzami własnych państw.

Od niemal samego początku działalności wspólnota prowadzi kampanię na rzecz zniesienia kary śmierci na świecie i wiedzie prym w walce z HIV/AIDS w Afryce. Ściśle współpracuje z Fundacją Billa i Melindy Gatesów.

Grupa jest jednak szczególnie aktywna w dziedzinie polityki międzynarodowej. Równolegle angażuje się w zakulisowe mediacje, mające pomóc w zakończeniu wojen, jednocześnie współpracując z przywódcami różnych wyznań oraz założoną przez rodzinę Rockefellerów Światową Radą Kościołów (World Council of Churches) z siedzibą w Szwajcarii. Wspólnota realizuje cel federalizacji świata i stworzenia jednej platformy religijnej, zdolnej połączyć wszystkie wierzenia i sprawić, że ludzie będą w stanie żyć w braterstwie, szanując „Matkę Ziemię”.

Wspólnota Saint’Egidio określana jest mianem „ONZ z Trastevere”, od nazwy dzielnicy, w której mieści się rzymska siedziba grupy. Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku pomagała chrześcijanom z Libanu. W Mozambiku, gdzie pomiędzy 1977 a 1992 rokiem szalała wojna domowa, wspólnota Sant’Egidio zaangażowała się w projekty rozwojowe i wszczęła zakulisowe mediacje, doprowadzając do 11 rund wyczerpujących pertraktacji toczonych przez zwaśnione strony.

Jej członkowie prowadzili mediacje na Bałkanach, w Gwatemali, Libii, Algierii i Burundi. W 2016 roku podpisali porozumienie pozwalające na udzielanie pomocy humanitarnej w nadzwyczajnych sytuacjach na obszarze gęsto zaludnionego dystryktu Fezzan.

Wspólnota zaangażowała się głównie na Czarnym Lądzie: w Republice Środkowoafrykańskiej oraz Sudanie Południowym, gdzie współpracuje z biskupami Kościoła i zwierzchnikami anglikańskimi. Za działalność na rzecz pokoju włoski rząd nominował organizację w 2002 r. do Pokojowej Nagrody Nobla.

W czasie kryzysu migracyjnego w Europie wspólnota odegrała kluczową rolę w tworzeniu korytarzy humanitarnych dla tak zwanych uchodźców opuszczających Afrykę Subsaharyjską i Bliski Wschód. Pięć lat temu wraz z Federacją Kościołów Ewangelickich we Włoszech i protestancką organizacją Waldens Table podpisała z ministerstwami: spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych umowę, zgodnie z którą migranci zwożeni samolotami klasyfikowani są jako osoby znajdujące się „w trudnej sytuacji”, mające prawo pobytu na terenie Italii. Koszty ich podróży są pokrywane przez trzy organizacje, które z kolei korzystają m.in. z funduszy oenzetowskich i innych filantropijnych organizacji proimigranckich. Podobne porozumienia zawarto z rządami we Francji i Belgii. – Znamienne, że prawie wszędzie korytarze humanitarne są możliwe dzięki pracy ekumenicznej – komentował wówczas rzecznik Sant’Egidio, Roberto Zuccolini. – W ten sposób chrześcijanie różnych wyznań połączyli swoje wysiłki, aby odpowiedzieć na największe wyzwanie naszych czasów: przyjąć i zintegrować uchodźców w społeczeństwach europejskich – dodał.

Dziś ruch katolików świeckich, założony w 1968 roku, skupia ponad 60 tysięcy wolontariuszy zaangażowanych w ewangelizację i służbę biednym z ponad 70 krajów. Promuje ekumenizm i dialog. Twórca organizacji, Riccardi, był w latach 2013-2015 ministrem współpracy społecznej krajowej i międzynarodowej w rządzie Mario Montiego. Osobiście uczestniczył w licznych negocjacjach pokojowych, mających zakończyć wojny domowe w Afryce. Jest członkiem fundacji byłego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, był szefem partii Scelta Civica. Dzisiaj krytykuje konserwatystów za sprzeciwianie się papieżowi Franciszkowi w kwestii propagowania „Kościoła ludowego” otwartego na imigrantów, ekumenizm, prezentującego nową wizję rodziny.

 

Zarzuty

Kardynał Joseph Zen oskarżał ruch o prowadzenie „równoległej dyplomacji” – ugodowej względem chińskich władz komunistycznych w sprawach Kościoła, właściwie nie wiadomo z czyjego upoważnienia.

Nieżyjący już kardynał Francis George z Chicago interweniował w Watykanie, aby wpłynąć na wspólnotę w sprawie nagrody dla gubernatora Illinois Pata Quinna. Grupa planowała uhonorować go za zniesienie kary śmierci. Polityk jednak promował pseudomałżeństwa tej samej płci, swobodę zabijania dzieci nienarodzonych i pozbawił Kościół możliwości prowadzenia ośrodków adopcyjnych. Nagrody ostatecznie nie przyznano, a sama sprawa została nagłośniona.

Watykanista Sandro Magister jest chyba jednym z najbardziej zaciekłych krytyków wspólnoty. Obserwując jej poczynania od wielu lat, publicysta nie przebiera w słowach, uznając wspólnotę za „sektę”. Ostatnio twierdził, że organizacja chce sprawić, by arcybiskup Bolonii, kardynał Matteo Zuppi – od początku związany z ruchem – został nowym papieżem. Według Magistra, prof. Andrea Riccardi mógłby de facto – za kulisami – rządzić Kościołem.

Watykanista niejeden raz zarzucał wspólnocie, że panuje w niej kult Riccardiego. Wobec grupy toczy się postępowanie kanoniczne w diecezji rzymskiej. Ma to mieć związek ze skandalem z 2003 r., gdy były członek wspólnoty Sant’Egidio mówił o swoistych praktykach sakramentalnych (zastępowaniu spowiedzi publicznym wyznaniem grzechów) i podporządkowaniu członków „despotycznemu kierownictwu”. Przełożeni mieli rzekomo głęboko ingerować w życie prywatne świeckich, decydując o tym kiedy i z kim mogą się żenić/wychodzić za mąż itp.

Oficjalnie wspólnota unika zajmowania stanowiska w kwestiach doktrynalnych, w sprawach kontrowersyjnych, przedstawiając się przede wszystkim jako grupa działająca na rzecz pokoju i pojednania, okazująca miłosierdzie wszystkim potrzebującym.

Riccardi, z jednej strony często nagradzany i wychwalany przez przedstawicieli różnych rządów i niektórych hierarchów kościelnych, z drugiej – spotyka się z krytyką za uzurpowanie sobie prawa do wyłącznego reprezentowania hierarchii kościelnej. Przywódcy włoskiego episkopatu, od kardynała Camilla Ruiniego po kard. Angelo Bagnasco zarzucili założycielowi wspólnoty Sant’Egidio, że w minionych latach ani razu nie wysilił się słowem ani czynem, by wesprzeć bitwy Kościoła w obronie „zasad niepodlegających negocjacjom” w kluczowych momentach, jak np. w 2005 roku podczas referendum dotyczącym legalizacji procedury in vitro we Włoszech czy przy okazji batalii o życie Eluany Englaro, którą ostatecznie uśmiercono w wyniku tak zwanej eutanazji.

Do Trybunału w Rzymie trafił wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa byłego członka Sant’Egidio, twierdzącego, że został przymuszony do ślubu z kobietą z tej samej wspólnoty. Mężczyzna dołączył do prośby dokumentację, opisującą wewnętrzną strukturę grupy i sposób jej działania. Przekonywał, że kierownictwo ruchu aranżuje małżeństwa. We wspólnocie ma panować praktyka zaręczania się z partnerem wskazanym przez „duchowych ojców i matki”. Rzymski trybunał diecezjalny w ostatecznym wyroku z 13 grudnia 2006 r. uznał związek mężczyzny za nieważny. Pośród członków Sant’Egidio często ma dochodzić do separacji i rozwodów.

Od samego początku z organizacją związany był postępowy kardynał Carlo Maria Martini, propagator idei synodalności, a także znany z licznych skandali abp Vincenzo Paglia. Od 2012 r. pełni on funkcję szefa Papieskiej Rady ds. Rodziny, a od 2016 roku – przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia.

Magister sugeruje, że niektórzy kapłani posługujący w rzymskiej wspólnocie lekceważą znaczenie sakramentu pokuty.

 

Riccardi i działania na rzecz urzeczywistnienia braterstwa ludzkiego

Profesor Riccardi w czasie protestów przeciwko rządom prezydenta Muhammada Mursiego w Egipcie, który objął władzę w 2011 r. po tzw. arabskiej wiośnie, zorganizował konferencję w Kairze na Uniwersytecie Al-Azhar. Głosił, że w kraju triumfuje demokracja. Chwalił wspomnianą tu uczelnię jako latarnię wolności myśli: – Przemawiam w tak szacownym otoczeniu, jak uniwersytet Al-Azhar, który nawet w trudnych czasach zawsze był latarnią religii i kultury. Co więcej, tutaj zawsze wierzono, że praktykowanie i studiowanie wiary tworzy kulturę. Przez wieki Al-Azhar nie tylko zachował wiarę, ale także ożywił kulturę i humanizm – przekonywał. Obok niego stał wielki imam Al-Azhar, Ahmed Al-Tayeb, którego Riccardi znał bardzo dobrze z międzyreligijnych spotkań organizowanych co roku przez wspólnotę Sant’Egidio.

Al-Tayeb wściekle zaatakował papieża Benedykta XVI za to, że modlił się w intencji ofiar masakry w aleksandryjskim kościele koptyjskim pod koniec 2010 roku. Z tej przyczyny zerwał stosunki Uniwersytetu Al-Azhar ze Stolicą Apostolską. Riccardi pozostał w dobrych relacjach z imamem sunnickiego uniwersytetu, przyczyniając się ostatecznie do podpisania w 2019 roku w Abu Zabi Deklaracji o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia. W zeszłym roku wielki imam chwalił Fratelli tutti, trzecią encyklikę Franciszka inspirowaną wspólną deklaracją.

Riccardi w przededniu konklawe w 2005 roku prowadził nieustanny lobbing wśród kardynałów, by zablokować kandydaturę kard. Ratzingera i przeforsować kandydaturę ówczesnego arcybiskupa Mediolanu, ks. Dionigiego Tettamanziego. Jednak, jak się okazało, duchowny otrzymał jedynie dwa głosy poparcia.

Działania polityczne Riccardiego we Włoszech wspierali: sekretarz Konferencji Episkopatu Włoch Mariano Crociata i kard. Crescenzio Sepe. Inni hierarchowie związani z Sekretariatem Stanu wielokrotnie skarżyli się na ingerowanie działaczy wspólnoty Sant’Egidio w dyplomację watykańską, która w rzeczywistości uważała aktywność „ONZ z Zatybrza” bardziej za przeszkodę niż pomoc. Na przykład w Senegalu, gdzie grupa interweniowała wielokrotnie od 1998 roku, by „ułatwić porozumienie” między rządem Dakaru a ruchami pro-niepodległościowymi regionu Casamanca, wspólnota Sant’Egidio miała stworzyć wrażenie, że ​​prawdziwym architektem operacji był Watykan. Domniemana interwencja Stolicy Apostolskiej w wewnętrzny konflikt, którego władze Senegalu nie zamierzały w żaden sposób umiędzynarodowić, postawiła je w stan najwyższej gotowości. Stolica Apostolska musiała się tłumaczyć za pośrednictwem swojego nuncjusza arcybiskupa Luisa Mariano Montemayora, że nie ma z negocjacjami nic wspólnego. Nuncjusz komentował później: – Nie może być zamieszania. Wspólnota Sant’Egidio jest autonomiczna, a Kościół nie sprzeciwia się jej interwencji w kryzys. Ale jeśli Senegal jako suwerenne państwo nie prosi Stolicy Apostolskiej o mediację, Stolica Apostolska nie interweniuje. Jest to sprawa wewnętrzna, która może doprowadzić do incydentu dyplomatycznego. Rząd Senegalu stosuje politykę nieumiędzynaradawiania konfliktu w Casamance i nigdy nie prosił Stolicy Apostolskiej o interwencję w charakterze mediatora.

Papież Franciszek określa członków ruchu Riccardiego mianem „rzemieślników pokoju”. Założyciel potwierdza, że jego wspólnota chce być dokładnie tym, cierpliwie i fachowo prowadzać mediacje dyplomatyczne, by promować pokój i „żadne inne interesy”.

Riccardi w wywiadzie dla Vatican Insider przyznał, że w związku z Synodem o rodzinie brał udział w zamkniętym seminarium organizowanym przez redakcję jezuickiego pisma „La Civiltà Cattolica” na temat przyszłości Kościoła katolickiego. Mówił, że apelował o reformę duchowieństwa. Krytykował klerykalizm, „fundamentalizm religijny” i wszelkie nacjonalizmy.

W tegorocznym spotkaniu ekumenicznym „w duchu Asyżu” organizowanym przez wspólnotę w dniach 6-7 października na temat braterstwu światowego i ekologii, wzięli udział: papież Franciszek, wielki imam Al-Tayeb; patriarcha Konstantynopola Bartłomiej oraz przedstawiciele hinduizmu i buddyzmu, przewodniczący Konferencji Rabinów Europy Pinchas Goldschmidt i arcybiskup Canterbury Justin Welby. Wśród polityków pojawiła się kanclerz Niemiec Angela Merkel, ale także prof. Jeffrey Sachs, doradca sekretarza ONZ ds. środowiska i premier Mario Draghi. Rzecznik wspólnoty podkreślił, że kongres miał „podjąć wątek dyskursu, aby wspólnie wyobrazić sobie przyszłość świata, także poprzez ewentualną zakulisową wymianę opinii”.

Wspólnota Sant’Egidio współpracuje z Bankiem Światowym, innymi agendami ONZ i Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Bierze udział w religijnych spotkaniach grupy G20 i, co istotne, działa od wielu lat na rzecz ścisłej integracji europejskiej.

Riccardi w Asyżu przed pięcioma laty mówił: „wierzymy i mamy nadzieję na braterski świat”; „naszą przyszłością jest wspólne życie. Dlatego jesteśmy wezwani do uwolnienia się od ciężaru nieufności, fundamentalizmu i nienawiści”; „wspólne życie braterskiego świata, wśród narodów na przedmieściach i w mieście, jest w rzeczywistości możliwą rewolucją, jeśli zaczniemy od zmieniania serc i Ewangelii”.

W 2017 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych sformalizowała swoje stosunki ze wspólnotą Sant’Egidio. Tego typu współpraca stanowi rzadki krok ONZ w nawiązywaniu partnerstw z organizacjami pozarządowymi. Departament Spraw Politycznych, główny organ Sekretariatu ONZ, zapewniający mediacje w konfliktach, współpracuje z Sant’Egidio od 1992 r. Formalizacja relacji oznacza dla grupy „punkt zwrotny” – twierdzi rzecznik Marco Impagliazzo. Dodał, że oficjalne kontakty, które nie obejmują wymiany pieniędzy, zapewnią „scentralizowany i bardziej regularny kanał komunikacji” między tymi dwiema organizacjami. Obecnie wolontariusze wspólnoty działają jako poufni pośrednicy w Republice Środkowoafrykańskiej, Senegalu, Sudanie Południowym i Libii.

Wspólnota uważa, że ​​religie mogą być siłą przynoszącą pokój. W tym kontekście od 1987 r. organizuje coroczne międzynarodowe spotkania ekumeniczne. Oprócz przedstawicieli wielu wyznań biorą w nich udział różni przywódcy polityczni (Jaruzelski, Boutros-Ghali, Mugabe, Chissano, Gorbaczow, Scalfaro, Soares, Merkel).

W 2007 r. na spotkaniu Światowej Rady Kościołów, Riccardi deklarował wiarę w pracę na rzecz osiągnięcia jedności wszystkich religii w zglobalizowanym świecie. Założyciel rzymskokatolickiej wspólnoty świeckich, zwracając się do członków Światowej Rady Kościołów, dzielił się marzeniem o świecie bez konfliktów, bez wojen. Chciałby wyzbycia się ich tak, jak niegdyś zniesiono niewolnictwo. Działalność charytatywna miałaby być potencjalnym obszarem konwergencji wyznań.

Riccardi, nawiązując do komunisty Antonia Gramsciego wskazuje, że jest „katolikiem organicznym”. Czerpie z tradycji, jak i z „doświadczenia ludzi na peryferiach”. Ma nadzieję, że tradycjonalistyczne postawy, instytucje zastąpi nowa kompleksowa wizja rzeczywistości braterskiej, w której nigdy nie będzie wojny, a ludzie wszystkich wyznań i światopoglądów będą ze sobą pokojowo współistnieć. Brzmi tak, jak postulował „tomista otwarty” Jacques Maritain. Tyle, że, by ta nowa rzeczywistość – według utopistów i zarazem federalistów – mogła się ziścić, Kościół katolicki będzie musiał usunąć z nauczania moralnego wiele kwestii będących nie do przyjęcia dla wyznawców innych religii i światopoglądów.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie