10 kwietnia 2022

Wzgardzony i opuszczony Mąż Boleści. Jakie udręki musiał cierpieć Syn Boży?

(Titian, Public domain, via Wikimedia Commons)

Biblijny opis Męki Pańskiej dość oszczędnie streszcza zbawcze cierpienia Syna Bożego. Do udręk, jakie musiał znosić Jezus, zaliczyć należy tę, o której Słowo Boże mówi zaledwie: „Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego” (Iz 53, 3). W kulminacyjnym momencie życia i swojej misji Zbawiciel musiał poddać się nie tylko realizacji zbrodniczych planów „arcykapłanów prawdziwego Boga”, ale – co może równie zasmucić – został opuszczony i wyszydzony przez tych, którym dobrze czynił.

Perspektywę Jezusa, o której mowa, znakomicie oddaje opis wydarzeń paschalnych bł. Katarzyny Emmerich, w którym – niejako oczami Maryi – możemy zobaczyć, jak dojmująca była Męka jej najdroższego Syna. W przywołanym poniżej obrazie powinniśmy z trwogą dostrzec wynikającą z ludzkiej słabości gotowość każdego z nas do zaparcia się tej najcudowniejszej, niepojętej, bezgranicznej Miłości, jaką rzeczywiście uosabia Jezus Chrystus.

Zaraz z początku, niedaleko domu Kajfasza czekała współcierpiąca Najświętsza Matka Jezusa, stojąca z Magdaleną i Janem w załomie muru jakiegoś budynku. Wprawdzie duszą była wciąż przy Jezusie, ale niepokojona miłością macierzyńską, pragnęła także osobiście być przy Nim jak najbliżej, więc szła drogami, którymi miał iść, wstępowała w Jego ślady. Powróciwszy z nocnego pochodu do domu Kajfasza, krótki czas tylko spędziła w wieczerniku pogrążona w niemym smutku. Zaledwie uczuła duchem, że Jezusa wyprowadzono z więzienia przed sąd poranny, zaraz wstała, zarzuciła płaszcz i zasłonę, i idąc naprzód, wezwała Jana i Magdalenę, mówiąc: „Chodźmy, odprowadzimy Syna mego do Piłata; chcę Go widzieć na własne oczy”.

Wesprzyj nas już teraz!

Bocznymi drogami wyprzedzili pochód i zatrzymali się tu wszyscy troje, czekając nadejścia orszaku. Najświętsza Panna wiedziała wprawdzie, co się dzieje z Jej Synem, w duszy miała Go wciąż przed sobą, ale oczy Jej duszy nie mogły przedstawić Go tak zmienionego i skatowanego, jakim Go uczyniła złość ludzka. Widziała duchem ciągłe a straszne Jego męki, ale promienne i złagodzone świętością, miłością i cierpliwością Jego woli ofiarnej. A oto teraz miała Jej stanąć przed oczyma straszliwa, brutalna rzeczywistość w całej swej nagości.

Najpierw przesunęli się przed Nią pyszni, zjadliwi nieprzyjaciele Jezusa, arcykapłani prawdziwego Boga, przyodziani w suknie świąteczne, a w sercu pełni chytrości, kłamstwa, oszustwa, przekleństwa, knujący plany zbrodnicze przeciw Bogu. Kapłani Boga stali się kapłanami czarta; aż strach o tym pomyśleć! Potem dobiegł Jej uszu zgiełk, krzyk pospólstwa, wszystkich krzywoprzysięskich wrogów i oskarżycieli Jej Syna, aż wreszcie — kogóż to widzi? Przeciera oczy, nie wierząc sama sobie. To niemożliwe! Kogóż to widzi?

Tak, to Jezus, Syn Boży, Syn Człowieczy, Jej własny Syn, zeszpecony, skatowany, zbity, skrępowany; pędzą Go z tyłu, wloką Go siepacze na powrozach, a On wlecze się raczej niż idzie, otoczony chmurą szyderstw i przekleństw. Tak straszliwie zeszpeconego nie poznałaby Go oczyma, tym bardziej że miał na sobie tylko tunikę, złośliwie splugawioną przez oprawców; poznała Go sercem, bo On był jeden najbiedniejszy, najnędzniejszy, On jedynie spokojny wśród tego rozkiełznanego piekła modlił się z miłością za swoich prześladowców.

Gdy się zbliżył, nie mogło Jej ludzkie serce znieść tego nawału cierpień, więc zajęczała boleśnie: „Biada mi! Czyż to ma być mój Syn? Ach tak! To Syn mój! O Jezusie, Jezusie mój!”. Lecz pochód minął Ją prędko, a Jezus spojrzał ze wzruszeniem na swą Matkę. Ona zaś skupiła się zaraz w wewnętrznym rozpamiętywaniu swej boleści i nieświadomie dała się odciągnąć Janowi i Magdalenie.

Po chwili dopiero, ochłonąwszy, poleciła Janowi zaprowadzić się do pałacu Piłata. W drodze tej musiał Jezus i o tym boleśnie się przekonać, że przyjaciele zwykli opuszczać nas w nieszczęściu. Mieszkańcy Ofel bowiem zebrali się w jednym miejscu przy drodze, by ujrzeć Jezusa. Gdy jednak ujrzeli Go w takiej pogardzie i poniżeniu, prowadzonego przez siepaczy na powrozach, zaczęli i oni chwiać się w wierze i przywiązaniu do Niego. Nie mogło im się to w głowie pomieścić, by Król, Prorok, Mesjasz, Syn Boży, mógł znajdować się w podobnym stanie.

A jeszcze do tego zaczęli faryzeusze mimochodem wydrwiwać ich przywiązanie do Jezusa, mówiąc: „Oto macie waszego pięknego Króla! Pozdrówcie Go! Cóż to, dąsacie się teraz, gdy On idzie na koronację i wkrótce zasiądzie na tronie? Skończyły się Jego cuda. Arcykapłan pomieszał Mu praktyki czarnoksięskie”. Biedacy ci doznali wielu cudownych uzdrowień i łask od Jezusa, ale teraz, słysząc to i patrząc na tak straszne widowisko, zachwiali się w wierze tym bardziej, że jako przeciwników Jezusa widzieli arcykapłanów i Radę. Lepsi i wytrwalsi cofnęli się ze zwątpieniem, gorsi przyłączyli się zaraz do pochodu, naigrawając się z Jezusa na równi z innymi. Wzdłuż całej drogi aż do domu Piłata faryzeusze ustawili tu i ówdzie straże, by zapobiec możliwym rozruchom.

Pasja Według Objawień Bł. Anny Katarzyny Emmerich, s. 183.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie