„Społeczeństwo Miasteczka Wilanów, a w ślad za nim Gazeta Wyborcza – a może kolejność była odwrotna – oburzyły się na plany Kościoła, który ponoć chce postawić obok Świątyni Opatrzności turbinę wiatrową wysoką na prawie 15 m. Podobno bez wymaganych zezwoleń, a już na pewno bez zgody okolicznej ludności, która poczuła się tymi planami zagrożona”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
W ocenie publicysty cała ta sytuacja jest „komicznym kontrapunktem”, co na temat „stawiania wiatraków” od wielu, wielu lat głoszą media lewicowo-liberalne i ich wierni słuchaczo-oglądacze.
„Przecież to je dobre, to ratuje planetę, a – jak wiadomo – nie mamy planety B! Na PiS, który przyblokował wiatrakizację, zwiększając dopuszczalną odległość pomiędzy turbiną a zabudowaniami, miotały za to lewicowo-liberalne ośrodki wszelkie możliwe gromy”, kpi autor „Polactwa”.
Wesprzyj nas już teraz!
Skąd ta nagła zmiana narracji? Ano stąd, że „wiatraki” mogą stawiać jedynie „nasi”, czyli spółki powiązane z PO i koalicyjnym PSL pod oknami jakichś starszych, gorzej wykształconych i z mniejszych ośrodków. „Ale żeby stawiali wiatraki pod nosem NAM? I to czarni?!”, dodaje RAZ.
„Z tą ekologią nie jest tak prosto. Geotermia jest super np., ale – jak wiadomo – nie wtedy, gdy odwierty robi i zarabia na nich o. Rydzyk. Wtedy jest zła. Do ekologiczności napędów elektrycznych też trzeba podchodzić dialektycznie. Rząd Francji np. właśnie wylobbował w UE nowe przepisy, zarzynające produkcję baterii elektrycznych w Polsce, bo stanowiły one konkurencję dla baterii francuskich”, podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG